Krzysztof Osiejuk Krzysztof Osiejuk
3703
BLOG

O Jezusie z Łomnicy i grzechu niecierpliwości

Krzysztof Osiejuk Krzysztof Osiejuk Kultura Obserwuj notkę 27

       Portal tvn24.pl stanowi dla mnie źródło pewnej specyficznej wiedzy, dokładnie na takiej samej zasadzie na jakiej inne osoby, o podobnym do mojego politycznym usposobieniu, traktują na przykład Onet. A więc podczas gdy inni, ile razy chcą się dowiedzieć, co knuje System, zaglądają do Onetu, ja klikam tvn24.pl.... i już wiem wszystko co mam wiedzieć.

 
      Zajrzałem tam wczoraj, i w jednej chwili uderzyła mnie, zamieszczona na samej górze, i ilustrowana pięknym zdjęciem informacja, zatytułowana „Skarb w drewnianym kościółku”, o tym, że w malej wiosce koło Zbąszynia o nazwie Łomnica, zatrudniony tam od niedawna proboszcz natrafił na niezwykłe znalezisko, mianowicie jedną z dwóch istniejących dziś na świecie kopii cudownego wizerunku Chrystusa z Manopello. Wedle relacji TVN-u, obraz ten od 250 lat wisiał sobie w głównym ołtarzu kościoła, przez nikogo nie niepokojony, nie wywołujący zainteresowania ani wiernych, ani obsługujących parafię kolejnych proboszczów, gdy nagle pojawił się nowy ksiądz i odkrył ów najprawdziwszy skarb.
 
      Gdyby się tak nie zdarzyło, że sprawę owego wizerunku znałem już dużo wcześniej, przypuszczam, że przeczytawszy tę informację wyklikałbym sobie to Manopello, i zobaczyłbym oczywiście, że Jezus z Łomnicy w żadnym wypadku nie może stanowić kopii Jezusa z Manopello. Po prostu. I to nie dlatego, że wprawne oko eksperta między oboma obrazami dostrzeże znaczące różnice, ale dlatego, że to są dwa zupełnie inne wizerunki. To są, że tak to ujmę, dwa inne Chrystusy.
 
      Kto wie, ten wie, ale na wszelki wypadek nie zaszkodzi wspomnieć, że na świecie znane są dwa wizerunki Jezusa, o których mówi się, że nie zostały uczynione ręką ludzką. Jeden z nich to Jezus z Całunu Turyńskiego, drugi to właśnie ten z Manopello. Tylko te dwa. Wszystkie inne znane nam obrazy Jezusa oparte są wyłącznie o te dwa świadectwa. Rzecz w tym, że twarze z Całunu i z Manopello przedstawiają Jezusa w dwóch całkowicie różnych momentach Jego życia. Na Całunie widzimy Jezusa umęczonego, z zamkniętymi oczami, oblewanego krwią i potem, podczas gdy na obrazie z Manopello mamy Jezusa Zmartwychwstałego, z otwartymi oczami, radosnego. A więc, jak mówię, wystarczy zajrzeć do Internetu, by zobaczyć, że Jezus z Łomnicy to nie jest Jezus Zmartwychwstały.
 
      Ponieważ sprawę obrazu z ołtarza w Łomnicy znałem wcześniej, pierwsze co zrobiłem, to zadzwoniłem do zaprzyjaźnionego księdza, który akurat w tej kwestii jest pierwszym ekspertem, by się od niego może dowiedzieć, o co k… chodzi? Co się k… dzieje? No i mi mój ksiądz wszystko opowiedział. Zanim jednak dojdę do tego, tym, którzy nie wiedzą co to w ogóle jest Łomnica i czym dla tamtejszych parafian jest ów Jezus, przedstawię w czym rzecz.
 
      Otóż odkrycie, o którym informuje tvn24 nie jest żadnym odkryciem. Kiedyś oczywiście odkryciem było, dziś jednak nim już nie jest. Dokładnie od pięciu lat, sprawa jest powszechna tak jak powszechny jest nasz Kościół. Kiedy to pięć lat temu do Łomnicy zawitał ówczesny proboszcz ksiądz Rafał Krakowiak, natychmiast zauważył ten niezwykły, czarno-bialy, sporządzony na jedwabiu, maleńki obraz Jezusa i spytał ludzi, czy wiedzą co to takiego. Ponieważ wersji było tyle ile parafian, a najczęściej powtarzała się opinia, że to zdaje się jest głowa Jana Chrzciciela, ksiądz Krakowiak przeprowadził prywatne śledztwo, związane przede wszystkim z przetłumaczeniem z łaciny na polski znajdującego się przy obrazie watykańskiego dokumentu – o którym zresztą TVN pisze, że nikt na niego nie zwrócił uwagi – i ustalił, że jest to prawdopodobnie kopia watykańskiej ikony Chusty Świętej Weroniki, którą do Łomnicy przywiózł z Rzymu budowniczy kościoła, człowiek nazwiskiem Garczyński.
 
      Ustaliwszy to co ustalił, proboszcz Krakowiak nie pobiegł ze sprawą do mediów, ale postanowił, że z umieszczonego w samym sercu ołtarza wizerunku Jezusa uczyni przedmiot lokalnej pobożności. Napisał więc słowa specjalnej Nowenny, zorganizował budowę w pobliskim lasku pięknej Drogi Krzyżowej i zachęcił mieszkańców, by każdego piątku po mszy, oddawali cześć Jezusowi, czy to kierując do niego modlitwy, czy zostawiając osobiście sporządzone karteczki z prośbami. I tak też przez kolejne pięć lat, w każdy piątek, Łomnica czciła swego Zapłakanego Chrystusa.
 
      Czytam tekst z portalu tvn24, a przy okazji informacje podane przez lokalne poznańskie media, ale też ogólnopolskie portale takie jak Wirtualna Polska i Onet, i wszędzie powtarzają się następujące słowa: „Nikt nie zwrócił uwagi”, „Na razie to tylko przypuszczenia”, „Być może kościół kryje coś jeszcze”, a od księdza Krakowiaka dowiaduję się, ze obrazek z Jezusem został już zdjęty z ołtarza i, w obawie, że ktoś go będzie chciał ukraść, ukryty w nieznanym miejscu. Mówi mi też ksiądz Krakowiak, że on darzył ten obraz takim nabożeństwem, że przez pięć lat nigdy nie znalazł w sobie na tyle odwagi, by go choćby dotknąć. Dziś on, co można było podobno obejrzeć w telewizji, już został wielokrotnie obmacany, choćby przez redaktorów TVN-u.
 
      Ale jest jeszcze coś. Otóż ponieważ sprawa stała się ogólnopolska, dowiedziała się o niej i poznańska Kuria, w związku z czym istnieje plan, by ten obraz z Łomnicy w ogóle zabrać. I myślę, że to jest ten właśnie moment, kiedy ktoś spyta, że zaraz, ale kto w ogóle sprowadził do Łomnicy TVN24? I kto im naopowiadał tych bzdur? Już mówię. Otóż to wszystko stanowiło w gruncie rzeczy bardzo świątobliwy pomysł nowego proboszcza. Pojawił się on na swojej nowej placówce, zobaczył ten obraz, coś tam poszukał, coś posprawdzał, i uznał, że właściwie będzie dobrze, jeśli on zainteresuje ogólnopolskie media tym Jezusem, bo to i pojawią się sponsorzy i może samo państwo dołoży trochę grosza do remontu kościoła, może zaczną zjeżdżać się turyści – i to nie tylko z Polski, ale i z całego świata – a wszystko to pójdzie na jego konto. Konto skromnego, pobożnego wiejskiego proboszcza.
 
      Takie to prawdopodobnie były kalkulacje proboszcza Kucińskiego, zanim jeszcze został ogólnopolską gwiazdą. Prawdopodobnie, bo tak naprawdę wszystkiego nie wiemy i wiedzieć już nie będziemy. Natomiast znamy efekt. Żadni sponsorzy się nie pojawią. Minął jeden dzień, i całą sensację szlag trafił. Jedynym praktycznym efektem całego tego szaleństwa będzie to, że zapewne pobożni mieszkańcy Łomnicy nie będą już mieli okazji zanosić swoich biednych, własnoręcznie nabazgranych karteczek z prośbami do tego swojego Umęczonego Biedaka. I przez co to wszystko? Przez, jak to mi wyjaśnia ksiądz Krakowiak, zwykłą ludzką niecierpliwość.
 
      Mówi mi jednak ksiądz Krakowiak coś jeszcze. Otóż istnieje takie publiczne przekonanie, ze Kościół trzyma swój majątek po to tylko, by karmić nim swoich kapłanów. Otóż nic bardziej błędnego. Majątek Kościoła jest gromadzony tylko w jednym celu. By Kościół nigdy nie znalazł się w takiej sytuacji, by poczuć, że bez wsparcia państwa nie przeżyje. Najwidoczniej, nowy proboszcz parafii w Łomnicy tego nie wiedział. Obawiam się, że za to będzie musiał teraz wiele wycierpieć. Prawie mi go żal.

taki sam

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura