Krzysztof Osiejuk Krzysztof Osiejuk
1458
BLOG

Toyah - Książka "Twój pierwszy elementarz" - 2 fragment

Krzysztof Osiejuk Krzysztof Osiejuk Kultura Obserwuj notkę 17

Babilon – Gdybym nie wiedział, co to takiego, musiałbym uznać, że celem tego programu jest udowodnienie, że kobiety to idiotki. Pomysł na tytuł jest taki, że Babilon kojarzy się z babami, no a baby to, jak wiadomo w pewnym szczególnym towarzystwie, kobiety. Stąd Babilon. Wprawdzie do prowadzenia tego czegoś wyznaczono niejakiego Marciniaka, a więc kogoś, kto od tych „bab” jest jeszcze głupszy, jednak efekt i tak jest taki jaki jest. W dodatku, ktoś wymyślił, że skoro rozmawiają kobiety, to w tle musi lecieć lekka muzyczka, a to już sprawę załatwia do końca. Dziwne że feministki nie dość że nie protestują, to jeszcze tam przyłażą. Polskich patriotów w programie reprezentuje Janina Jankowska. Do tej roboty jest idealna.

 

Bachurski – Piotr. Redaktor naczelny i wydawca Warszawskiej Gazety. Biznesmen i człowiek, który mnie trochę zatrudnia. Poza tym nie wiem o nim nic. I dobrze mi z tym.

 

Balcerowicz – Leszek. Dla mnie on już i tak do końca świata zostanie człowiekiem, który, jak twierdzi, wyłącznie za własne pieniądze, w polskich szkołach i wyższych uczelniach, przeprowadził najbardziej brudną kampanię na rzecz odsunięcia Prawa i Sprawiedliwości od władzy. To firmowane przez niego Forum Obywatelskiego Rozwoju spopularyzowało niesławne hasło „Schowaj babci dowód”. Od tego czasu, nawet to że on, jako jej ostatni przewodniczący, pogrzebał politycznie Unię Wolności, nie ma już takiego znaczenia.

 

Banan Cejrowskiego – Swego czasu, System postanowił przeprowadzić akcję w polskich szkołach, mającą na celu nauczenie dzieci używania prezerwatyw. Dyrektorzy niektórych szkół zgodzili się wziąć udział w akcji i wpuścili agitatorów z prezerwatywami na teren klas. Część projektu polegała na tym, że dzieci miały wyciągnąć z tornistrów przyniesione jako drugie śniadanie banany, i nakładać na nie prezerwatywy. Cejrowski zaprosił do swojego programu jedną z owych dyrektorek i wciągnął ją w rozmowę, podczas której musiała ona bronić swojej decyzji. Plan był taki, by ją skłonić  do przyznania, że zmuszanie dzieci do rozmowy o seksie i tego typu „bananowych” zachowań jest nieludzkie. Dyrektorka z godnością odmówiła. Wówczas Cejrowski najpierw próbował ją zachęcić, by opowiedziała o swoim „pierwszym razie”, a następnie wyciągnął banana i prezerwatywę i poprosił tę kobietę, by przed milionową publicznością zechciała pokazać, jak to się robi. Bezcenne. Bezcenne. Nigdy tego nie zapomnę.

 

Bank – Kiedyś, instytucja, której zadaniem było udzielanie osobom potrzebującym kredytów na procent. Dziś osoby naprawdę potrzebujące, bankom nie są niczego potrzebne. Dziś banki swoją działalność kierują pod adresem osób,  które w potrzebie dopiero będą. Wydaje się, że w ostatnich latach, banki stały się przemysłem, który potrzeb nie zaspokaja, lecz owe potrzeby generuje. Podobnie jak telefonia komórkowa.

 

Baranina – Ksywa być może najbardziej wpływowego gangstera III RP, który, czekając na proces, zupełnie nieoczekiwanie powiesił się w swojej celi w Wiedniu, i w ten sposób jednocześnie zapoczątkował w swoim towarzystwie modę na samobójstwo przez powieszenie, a z drugiej pokazał wszystkim zainteresowanym, że prawdziwa sprawiedliwość – podobnie jak poważny biznes – nie znają granic. Pamiętam go świetnie, jak wygląda Bardzo elegancki mężczyzna. Świetnie by się prezentował w Kropce nad i.

 

Bareja – Stanisław. Formalnie, popularny reżyser z czasów późnego PRL-u, w rzeczywistości założycielski mit nowego polskiego inteligenta z dużego miasta. Bareję uwielbiają wszyscy: oni i nasi. Nasi traktują go jako ikonę naszego szyderstwa z PRL-u. Oni traktują go jako ikonę ich szyderstwa z Polactwa. Nie lubię, nie oglądam, nie śmieję się. Zdecydowanie bardziej wolę Gruzę. On przynajmniej nie szydził z człowieka. Jak porządny komunista.

 

Bartoszewski – Władysław. Autorytet  Pamiętam jak dwa lata temu w dniu 1 sierpnia znalazłem się w Warszawie i zaszedłem na jedną z uroczystości poświęconych rocznicy Powstania. Jeszcze zanim wszystko się zaczęło, niedaleko miejsca gdzie sobie stałem, któraś z niemieckich telewizji przeprowadzała wywiad z Bartoszewskim. Oni praktycznie się nie odzywali. Przez jakieś dziesięć, czy może piętnaście minut mówił wyłącznie Bartoszewski. Jak to on. Głośno i szybko. No i oczywiście po niemiecku. A wokół zbierali się ludzie i szeptali z podziwem, że ten Bartoszewski jest taki mądry i sławny… no i że tak świetnie mówi w języku obcym. On mówił, mówił, i mówił, a ja w pewnym momencie sobie uświadomiłem, że ten właśnie moment, kiedy on tak może stać i mówić, i nikt mu nie przerywa, i wszyscy słuchają i szepczą coś dyskretnie, to jest ta jedna chwila w jego życiu, kiedy on się czuje w pełni szczęśliwy. Może już po raz ostatni. I już go rozumiem. A jak wiemy – zrozumieć znaczy wybaczyć.

 

Beatlesi – Zawsze wołałem inne zespoły. Słuchać – słuchałem, ale bardziej lubiłem innych artystów. Led Zeppelin, Doorsów, The Smiths, Sonic Youth,  Bob Dylan, King Crimson, Tricky, Morphine, PIL…Niedawno spotkałem się z opinią, że Beatlesi są najbardziej niedocenionym zespołem w dziejach muzyki popularnej. Właśnie tak – niedocenionym. Dziwne, prawda? Myśl jest taka, że, jeśli się nad tym zastanowić, jeśli siąść i pomyśleć o tych wszystkich piosenkach, i zestawić je z całą resztą, oni są tak wybitni, tak nieziemsko wyjątkowi, że każdy hołd im oddany jest i tak za mały w stosunku do tego, co im faktycznie przysługuje. Uważam, że to prawda. Przy Beatlesach, wszystko co wymieniłem wyżej – to żart. Ale tak to już chyba często w życiu jest, że rzeczy prawdziwie wybitnych jakoś się boimy. Tak jakbyśmy przed prawdziwą jakością drętwieli.

 

Beksiński – Tomasz. Syn wybitnego artysty malarza, jednak dla mnie przede wszystkim kolega i symbol pewnego typu opętania. Studiowaliśmy razem i on od samego początku miał obsesję śmierci. Nie chodziło jednak o to, że on  bal się umrzeć, ale o to, ze on umrzeć bardzo chciał. Myśmy się z niego śmiali, a on wciąż wracał do tego wszystkiego, co malował jego tata, a on uważał za świat realny. Siedzieliśmy kiedyś całą noc u niego w domu, słuchaliśmy muzyki, a on mi opowiadał o swoich kolejnych, nieudanych oczywiście, próbach samobójczych. W pewnym momencie to się zrobiło tak głupie, że miałem go ochotę zapytać, czemu on normalnie nie wyskoczy przez okno. Mieszkał bardzo wysoko – miałby jak w banku. No ale się wystraszyłem, że skoczy, i co ja biedny zrobię sam na tym pieprzonym Służewie, czy Służewcu?  Więc tylko kiwałem głową. Ostatecznie jakoś dopiął swego. A ja się tylko zastanawiam, że czemu Szatan potrzebował tak fatalnie zniszczyć tak miłego chłopca. Po cholerę mu tacy spokojni, sympatycznie, naiwni chłopcy, jak Tomek Beksiński? Prawie jak z Williamsa: „I jak się panu podobają pańscy błękitnoocy chłopcy, Messer?”

 

Białe kłamstwo – W dzisiejszej sytuacji społeczno-politycznej, praktycznie każde kłamstwo. Pod warunkiem, uzyskania  specjalnego certyfikatu, stwierdzającego, że chodziło większe dobro.

 

Bielecki – Jan Krzysztof. Tak naprawdę, ja nie mam pojęcia skąd on się wziął. Kiedy Wałęsa został prezydentem i zrobił go premierem, zapanowała konsternacja w dziejach współczesnej Polski niespotykana. Nawet Gazeta Wyborcza nie wiedziała, co się dzieje i potrzebowała kilku miesięcy, by ochłonąć. Z perspektywy czasu, można zgadywać, że to Wachowski powiedział Wałęsie „Bierzemy Bieleckiego”, no i w ten sposób ten dziwny człowiek rozpoczął swoją wieloletnią karierę. Osobiście uważam, że w nim jest coś takiego, że normalny człowiek nie jest w stanie tego znieść. Jeśli nadejdzie dzień, w którym na idącego ulicą Bieleckiego rzuci się jakiś nieszczęśnik i mu przegryzie gardło, nawet nie westchnę w zdziwieniu.

 

Bingo – Jednowyrazowy komentarz, jaki do powszechnego użytku w Salonie24 wprowadził Sowiniec. Z tego co wiem, sam Sowiniec do dziś nie zorientował się w niezręczności sytuacji i wciąż używa tego swojego „bingo” całkowicie serio. Ja go między innymi za to „bingo” ostatecznie wyrzuciłem ze swojego bloga. Kiedy wróciłem na Salon, i wkleiłem jakiś swój stary tekst, Sowiniec znów przylazł, tyle tylko że zamiast mnie chwalić, jak kiedyś, napisał mi, że jestem głupi, nudny i nie umiem pisać.  Kiedy go spytałem, o co chodzi, czemu już nie ma tego „bingo”, odpowiedział, że się pozytywnie rozwinął. A więc – bingo!

 

Blida – Barbara. Ślązaczka i komunistka. Lokalna bizneswoman. W dodatku – czemu nie? – aferzystka, która zastrzeliła się przy próbie aresztowania. Wydawałoby się, że to wszystko wystarcza, żeby ją wspominać tak jak się wspomina jakiegoś Baraninę, czy innego Sekułę. Otóż nic podobnego. Ponieważ ona mówiła ze śląskim akcentem, automatycznie awansowała na świętą tego regionu. Dziś, na wspomnienie jej nazwiska,  każdy Ślązak ściąga czapkę, Ślązaczki się trzykrotnie żegnają, a proboszczowie na całym Śląsku każą bić w dzwony. Podobnie jak na dźwięk nazwiska Ziętek.

 

BlogMedia24– Prawicowa platforma blogerska założona przez blogerkę Marylę. Wydaje się, że wielu kiedyś czołowych blogerów Salonu24 pisze dziś właśnie u Maryli. Niektórzy bardzo dobrzy. Kiedyś byłem zakolegowany zarówno z Marylą, jak i z BlogMediami, jednak kiedy zauważyłem, że jestem tam traktowany jak szpicel,  poprosiłem Marylę, żeby mnie stamtąd usunęła, co uczyniła z najwyższą radością.

 

Blogosfera – Internetowa przestrzeń zainicjowana swego czasu przez System w celu stworzenia pozorów demokratyzacji medialnej debaty, jednak po pewnym czasie, wbrew intencjom i interesom założycieli, przejęta przez niezależnych komentatorów. Ponieważ prawdziwie niezależna publicystyka musi stanowić zagrożenie dla Systemu, od momentu gdy zagrożenie stało się realne, System cały swój wysiłek skierował na wyjęcie blogosfery spod wpływu niezależnej opinii. Ostatecznym celem jest stworzenie takiej sytuacji, gdzie blogosfera będzie ściśle kontrolowana przez mainstream, natomiast teksty autorów niezależnych służyć będą dziennikarzom zawodowym, jako niekończące się źródło inspiracji, a czasem materiał wręcz gotowy do wykorzystania.

 

Blumsztajn – Seweryn. Kiedy wydawało się, że, podobnie jak wiele jego koleżanek i kolegów z działalności w tak zwanej opozycji antykomunistycznej, ulegnie totalnemu zapomnieniu – tak jak zapomniani zostali na przykład Jerzy Ofierski, czy Bolesław Gromnicki – udał się Blumsztajn pewnego dnia na manifestację zorganizowaną przez młodych polskich komunistów, pozwolił sobie wsadzić w ręce plakat z napisem: „Pierdolę – nie rodzę”, dał się z tą deklaracją sfotografować i w ten sposób zyskał nieśmiertelność. Do dziś, zwłaszcza w zakładach psychiatrycznych, toczy się debata, o co konkretnie Blumsztajnowi chodziło. Wygląda jednak na to, że wynik tej dyskusji pozostanie bez wpływu na dalsze losy Seweryna Blumsztajna. Po raz kolejny bowiem okazało się, że najważniejsze to być. Podobno, po występie Blumsztajna zebrali się najważniejsi Żydzi na świecie, i uradzili, by wprowadzić jakąś skuteczną procedurę kwalifikującą chętnych do bycia Żydem. Zdaniem ekspertów, fakt posiadania matki z papierami nie gwarantuje jeszcze niczego. A o poziom należy dbać.

 

Bogucki – Ryszard. W roku 1992, kiedy Lech Wałęsa już był prezydentem, a Andrzejowi Lepperowi dopiero zaczynała się rodzić w głowie myśl, że on zasługuje na znacznie więcej, niż proste posłowanie,  Bogucki był rozchwytywanym młodym przedsiębiorcą i właścicielem jedynego w Polsce czarnego Ferrari Testarossa. Za „szczególne zasługi dla gospodarki i prężne wejście w branżę hotelarską” przyznano mu prestiżową nagrodę „Srebrnego Asa Polskiego Biznesu”. Później, pewnie po to by nadążyć za branżą i zachować pozycję na rynku, Bogucki zatrudnił się jako płatny zabójca. Dziś siedzi za zabójstwo niejakiego „Pershinga”. Zostało mu jeszcze jakieś 10 lat. Jego obrońcą był Leszek Piotrowski. Można by pokusić się o taką refleksje, że wynik jest dwa do dwóch. Piotrowski i Lepper nie żyją, Bogucki i Wałęsa jakoś ciągną.

 

Borowski – Marek. Człowiek-nikt w większym jeszcze stopniu niż… ja wiem? Pianista z zespołuMötley Crüe? W roku 2011, w wyborach do Senatu w Warszawie, System wystawił go przeciwko Zbigniewowi Romaszewskiemu. Tylko po to, by pokazać Polakom, że są gównem, a nie narodem. Z pełnym sukcesem.

 

Borubar – Jedno z największych, najbardziej agresywnych, perfidnych  i społecznie najbardziej nośnych kłamstw Systemu wobec osoby prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Podczas mistrzostw Europy w piłce nożnej w Austrii, Prezydent został poproszony o ocenę gry polskiej reprezentacji, i odnosząc się do postawy polskiego bramkarza,  powiedział, że „dobry też był Boruc bardzo”. Ktoś – kto, niestety nie wiadomo – uznał, że można by właściwie puścić plotkę, że Prezydent  powiedział: „Dobry też był Borubar”, udowadniając tym samym, że jest idiotą. Wersja z Borubarem do tego stopnia opanowała przestrzeń publiczną, że wiele osób do dziś, wspominając zamordowanego w Smoleńsku Prezydenta, używa imienia „Borubar”. Autor tej manipulacji pozostanie anonimowy już do końca świata. Uważam, że bardzo niesłusznie.

 

Bracia Karnowscy – Bliźniacy. Autorzy niepokorni. Dziennikarze mainstreamowi. Zupełnie szczerze muszę wyznać, że ich nie rozróżniam. Co gorsza, to mi w żaden sposób nie przeszkadza. Jednego z nich miałem okazję spotkać osobiście w programie Jana Pospieszalskiego Warto Rozmawiać. To co mnie uderzyło, przez całą tę godzinę, kiedy Pospieszalski próbował dyskutować kwestię kłamstw Systemu, Karnowski swój cały wysiłek wkładał w to, by kamera jak najczęściej pokazywała książkę, którą on wcześniej wydal wspólnie z Erykiem Mistewiczem. Też autor niepokorny, jak najbardziej.

 

Bralczyk – Jerzy. To jest taki profesor od języka polskiego, który występuje w TVN24, i wygląda jak krasnoludek. Studiowałem na pierwszym roku anglistyki, a ponieważ były to studia o profilu nauczycielskim, musieliśmy – oprócz zaświadczenia, że nie cuchnie nam z ust i nie mamy odrażającego wyglądu – mieć zaliczony kurs psychologii. Nie umiałem się tej psychologii nauczyć, więc ostatecznie skierowano mnie na egzamin komisyjny. Sam egzamin to osobna sprawa. W każdym razie tak wyszło, że osobą która mnie poinformowała, że te psychologię zdałem, był właśnie Bralczyk. Ktoś zapyta, co w tym takiego szczególnego? Otóż trzeba nam wiedzieć, że Bralczyk nie był anglistą. On był na wydziale kimś obcym. Prowadził bardzo podrzędnie traktowane zajęcia z językoznawstwa i był pracownikiem dochodzącym chyba z polonistyki. Dochodzącym, dokładnie tak jak ludzie z wydziału psychologii, czy ekonomii. Ale trzeba nam wiedzieć jeszcze coś. W latach 70. taki Uniwersytet Śląski to było miejsce gdzie się czuło tę presję. Tam wiadomo było, że każdy ma swoje miejsce i od tego nie ma wyjątków. A więc, kiedy do mnie przyszedł Bralczyk właśnie, i oficjalnie – to było oficjalne – powiedział mi, że zdałem, ja zrozumiałem, że nawet jeśli Bralczyk jest dochodzący, to dochodzący w sposób szczególny. Poza tym, bardzo miły człowiek. Super zajęcia. Dobrze go wspominam. Z wyjątkiem tego jednego razu. Kiedy mi powiedział, że zdałem.

 

Bratkowski – Stefan. Czytałem gdzieś, że on chodzi po Warszawie, zagląda do kiosków z gazetami i kiedy widzi, ze gdzieś leży Gazeta Polska lub Warszawska Gazeta, pluje się i robi na pólkach bałagan. Nikt nie interweniuje, bo jedni, widząc że to staruszek, uznają że nie wypada, bo człowiek jeszcze dostanie zawału serca, umrze i trzeba się będzie tłumaczyć przed policją. Inni siedzą cicho, bo się boją, że jeszcze wyjmie pistolet i zastrzeli. Kiedyś powiedział o mnie u Olejnik, że jestem faszystą. Od czasu jak mnie jeden esbek poczęstował sportem, nie czułem się tak zaszczycony.

 

Broda – Rafał. Bloger, profesor, patriota.Kraków, jak najbardziej. Kiedy zacząłem blogować, moje refleksje tak się spodobały wielu patriotycznie nastawionym osobom, że zostałem wręcz zalany mailami od kompletnie nieznanych mi ludzi z przeróżnymi propozycjami – od tych oferujących współpracę, do proszących o najróżniejsze wsparcie. Pewnego dnia otrzymałem mail ze Stanów Zjednoczonych, czy może z Kanady, od nieznanego mi czytelnika, który mnie poinformował, że on i jego znajomi zbierają podpisy w sprawie poparcia dla Radia Maryja, i zapytał mnie, czy ja i moja rodzina nie chcielibyśmy ich wesprzeć wirtualnymi podpisami. Ponieważ wszyscy popieramy Radio Maryja, a polskie interesy na obczyźnie są nam bardzo drogie, napisałem mu, że proszę bardzo, i dorzuciłem imiona moich dwojga dzieci i żony. Odpowiedź, zgodnie z instrukcją, wysłałem do jakiegoś działacza w Stanach o mocno szlachetnie brzmiącym polskim nazwisku. Dziś już i tego nie pamiętam, ale chodziło o jakiegoś Radziwiłła, czy Zamoyskiego. Po roku może, moja starsza córka postanowiła sprawdzić, czy jeśli ona w googlu wpisze swoje imię i nazwisko, to się coś pokaże. Wpisała i okazało się, że ona znajduje się na opublikowanej w portalu www.money.pl liście 10 tysięcy nazwisk pod protestem niejakiego profesora Brody z Krakowa w sprawie prześladowania Radia Maryja. Ponieważ o Brodzie w życiu nie słyszałem, a money.pl, to, jak by nie patrzeć, nie mój rejon, zrobiłem Rafałowi Brodzie awanturę, co się skończyło tym, że w środowiskach ultra patriotycznych zostałem uznany za zdrajcę, a moje nazwisko zostało na wieczną wieczność napisane czarnymi literami i wywieszone na wszystkich możliwych patriotycznych plotach, ścianach i murach. Dziś, efekt tamtego zdarzenia jest wyłącznie taki, że ile razy córka moja złoży gdzieś swoje CV, a zainteresowanej firmie przyjdzie do głowy ją sprawdzić, t jedyne co znajdzie, to tę listę Brody – i, naturalnie, zostaje automatycznie skreślona. No cóż. Takie życie, takie czasy. Z profesorem Brodą jesteśmy już jakiś czas pogodzeni, ale historii zmienić nie sposób.

 

Bubel – Leszek. Diabli wiedzą, kto to taki. Pewnie ruski agent, ale pewności nie mam. Nawet nie wiem, gdzie się teraz prowadza i co planuje. Na pewien niedługi czas, udało mu się podejść do Kazimierza Świtonia, i w ten sposób bardzo skutecznie wsparł System w jego walce przeciwko Polsce.

 

Bul – Szydercze przezwisko nadane Bronisławowi Komorowskiemu przez obywateli. Ponieważ część opinii publicznej twierdzi, że popularny wizerunek Prezydenta został stworzony przez System na potrzeby jakiegoś bardziej tajemniczego planu mającego na celu oszukanie społeczeństwa, on słowo „ból” napisał specjalnie z błędem. Wśród wielu teorii owego zamachu na społeczeństwo, jest i taka, że System ma na celu wykreowanie w świecie wizerunku Polski, jako kraju bałwanów. Osobiście uważam, że Bronisław Komorowski słowo „bul” napisał w dobrej wierze.

 

Buzek – Jerzy. Marian Krzaklewski, po wygranych wyborach, zrobił Buzka premierem, uznając, że nikt tak jak on, nie pozwoli Krzaklewskiemu rządzić z tylnego siedzenia. Przez cały czas, Buzek realizował pokornie polecenia Krzaklewskiego, z jednym wyjątkiem. Któregoś dnia coś mu strzeliło do głowy i zrobił Lecha Kaczyńskiego ministrem sprawiedliwości. Wprawdzie niemal błyskawicznie, na wyraźne polecenie Systemu, z tej nominacji się wycofał, ale już było za późno. Do dziś uważam, że tak naprawdę akcja ta była gestem Pana Boga. Pierwszym takim od czasu, jak postanowił zmusić Faraona do wypuszczenia Żydów z egipskiej niewoli. Dziś Pan Bóg Polską zajmuje się w sposób bardzo ograniczony. A może tylko bardziej dyskretny?

 

 

Jeśli ktoś ma ochotę zobaczyć, co słychać pod literkami od C do Ż, zapraszam do sklepu Coryllusa, pod adresem www.coryllus.pl, albo na moją stronę www.toyah.pl. Tam są książki z autografem. Jeśli jednak ktoś planuje żyć złudzeniami, niech dalej tonie w fikcji. 

 

  

taki sam

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura