Na początek – kultowego jeszcze przed emisją – dokumentu telewizji Geografic o Smoleńskiej Katastrofie, wstyd się przyznać, ale spóźniłem się 5 minut. Minęło właśnie 20 minut, telewizor jest po bożemu wyłączony, i wygląda na to, że jeszcze zanim wybuchnie właściwa awantura, można już ogłosić pewne fakty. Zwłaszcza że, jak znam życie, tego co tu jest wręcz rozstrzygające, nie zauważy nikt.
Otóż głównym i praktycznie jedynym narratorem omawianego filmu jest nie kto inny jak Konstanty Gebert, człowiek, którego System wydawałoby się przekazał na straty, a mimo to, jak się okazuje, zawsze znajdzie się gdzieś ktoś, kto uzna, że nie ma to jak stare dobre mięso.
Oczywiście jest też paru innych, choćby duet Lasek-Miller, jednak jak mówię podstawowym spikerem jest Gebert.
Kto to taki ten Konstanty Gebert? Na to pytanie można odpowiadać różnie i zawsze ciekawie, ale ponieważ w ostatnich dniach, dzięki aktywności pewnego sędziego, ostatnio troszeczkę się rozdyskutowaliśmy na temat dzieci i ich rodziców, myślę, że nie zaszkodzi, jak odpowiemy prosto i między oczy: Konstanty Gebert, to syn Bolesława. Kto to taki ten Bolesław? A tu już niech nam pomoże Wikipedia:
Po utworzeniu Kongresu Związków Zawodowych (CIO), przyczynił się do zasilenia jego szeregów Polakami. W 1920 roku, kiedy na ziemiach odrodzonej Polski trwała wojna polsko-bolszewicka, Gebert szerzył propagandę prosowiecką wśród robotników amerykańskich. Został zastępcą członka Biura Politycznego Komitetu Centralnego KPUSA, a w 1932 r. delegatem na XII Plenum Kominternu. W latach 1933-1938 publikował artykuły w biuletynie partyjnym KPUSA pt.: The Communist.
Depesze Bolesława Geberta ujawniono w sowieckich raportach z 1944 roku rozszyfrowanych w ramach projektu Venona. Wynika z nich, że Gebert był agentem wywiadu ZSRR o pseudonimie Ataman, będący ważnym źródłem dla oficera NKGB o pseudonimie Chan (Chan Selim).
Po wojnie powrócił do Polski, gdzie objął wysokie stanowisko w kontrolowanych przez PZPR związkach zawodowych. W 1950 roku został przedstawicielem światowego ruchu związkowego przy ONZ. W latach 1960–1967 był ambasadorem PRL w Turcji”.
Ot i cała zagadka. Mamy te katastrofę, mamy te swoje emocje, ale mamy też National Geografic i mamy Konstantego Geberta, syna Bolesława. I kto nam powie, że żyjemy w nieciekawych czasach?