Krzysztof Osiejuk Krzysztof Osiejuk
3487
BLOG

Staniłko kupił sobie nowego "maczka"

Krzysztof Osiejuk Krzysztof Osiejuk Polityka Obserwuj notkę 77
           Powiem szczerze, że nazwisko Staniłko jest mi trochę znane, a trochę nie. Nieznane jest mi w tym sensie, że ja nie umiem go połączyć z jakąkolwiek osobą, czy pełnioną funkcją, natomiast znane, ponieważ wydaje mi się, że kiedyś mój kolega Coryllus coś o nim wspomniał. W każdym razie, kiedy zajrzałem do najświeższego wydania tygodnika „Sieci” i zobaczyłem tam wywiad z człowiekiem nazwiskiem Staniłko, pomyślałem sobie, że to z pewnością nie jest ani piosenkarz, ani aktor, ani nawet któryś z posłów Ruchu Palikota (a nazwisko, trzeba przyznać, ma odpowiednie), bo to nie jest rzecz o której mógłby mnie informować Coryllus. Tu już bardziej musi chodzić o kogoś z tak zwanej Branży.
      No i rzeczywiście. Wystarczyło spojrzeć na zdjęcie i przeczytać jedno zdanie, by wiedzieć, że Staniłko to jeden z tych podobno młodych i podobno zdolnych aspirujących politycznych działaczy, o których wciąż z zachwytem wypowiada się Jadwiga Staniszkis, a którzy podobno stanowią naszą nadzieję i nasze szczęście, jak idzie o cywilizacyjny i kulturowy postęp. To oni właśnie, kiedy już tylko uda się odsunąć od wpływów posłów Hofmana, Błaszczaka i Kuchcińskiego, a przy odrobinie szczęścia, również samego prezesa Kaczyńskiego, pokażą nam, jak ma wyglądać prawdziwa i bezkompromisowa prawica.
      Ja nie wiem, czy Staniłko ma coś wspólnego z Fundacją Republikańską, a więc jedynym znanym mi środowiskiem wyrażającym otwarcie wyżej opisane ambicje. Nie wiem też, czy reprezentowany przez Staniłkę ruch o nazwie „Polska Wielki Projekt” to są ci sami ludzie, którzy tworzą ową Fundacją Republikańskiej, czy ktoś kompletnie inny, kto tylko próbuje się ustawić w kolejce do przejęcia interesu po Kaczyńskim, natomiast oceniając sprawę choćby tylko po zdjęciu, mam podejrzenie, że tu musi chodzić o jeden i ten sam geszeft. A zatem mogę chyba z dużym poczuciem bezpieczeństwa założyć, Że Staniłko, to w ten czy inny sposób Fundacja Republikańska.
     Czemu uczepiłem się nie Staniłki, nie Kongresu „Polska Wielki Projekt”, a nawet czegoś, co się nazywa Instytutem Sobieskiego, a stanowi podobno Staniłki matecznik, a tej nieszczęsnej Fundacji Republikańskiej? Jak mówię, Fundację trochę z nam, a o tamtych nawet za bardzo dotychczas nie słyszałem. Co wiem na temat owej Fundacji? Też niewiele, ale za to coś, co mi zdecydowanie wystarczy. Otóż, jak może niektórzy z nas pamiętają, swego czasu Coryllus napisał coś niezbyt sympatycznego na ich temat i natychmiast odezwał się jeden z nich, mocno zaprotestował przeciwko wszelkim stawianym przez Coryllusa zarzutom, a następnie – zapewne w geście dobrej woli – poprosił mnie, bym się  z nim skontaktował, bo on, w ramach planowego poszerzania oferty, ma dla mnie propozycję. Napisałem do niego, on mi odpisał i poprosił, bym mu przysłał swoją książkę o liściu, a wtedy on z kolegami uruchomią dla mnie odpowiednią promocję i ponadto zaproszą do współpracy.
      Nie muszę oczywiście przypominać, że ostatni kontakt, jaki z nimi miałem, to wtedy, gdy poszedłem na pocztę i, o ile pamiętam, za całe dziesięć złotych wysłałem na podany adres tę książkę. Oni nawet nie zechcieli mnie poinformować, że ją otrzymali i sprawa jest w toku. Nic. Zero. Widocznie byli bardzo zajęci poszerzaniem oferty i się zagapili.
     W rozmowie dla „Sieci” Staniłko mówi dużo rzeczy zarówno obrzydliwie nicnieznaczących („Tragedia smoleńska pokazała, jak słabe jest nasze państwo, gdy ma słabego premiera”), jak i obrzydliwie wstrząsających („Nie uważam, by miłość do kraju, czy szacunek do tradycji, stały w sprzeczności z pragnieniem zarobienia dużych pieniędzy”), chciałbym natomiast zacytować jeden dłuższy fragment:
      „W mojej ocenie główną słabością Prawa i Sprawiedliwości jest bardzo wąska kadrowość, niezdolność do podjęcia ryzyka i otwarcia się na nowe środowiska i na prawdziwą demokrację wewnętrzną. Partia walcząca o demokrację powinna umieć bardziej zaufać obywatelom i własnym członkom, szukając nowych liderów. Bo mała partia, jaką dziś jest PiS, nie da sobie rady z rządzeniem, jeśli nie będzie miała profesjonalnych, bystrych ludzi na stanowiska. Bo znowu się będą zdarzać kadrowe katastrofy, pojawiać dziwni ludzie znikąd. Przejęcie władzy w kryzysie przygniecie ją.
      […]  prawica musi się uczyć otwierać. Nie może też być tak, ze egzamin na prawicowca jest właściwie nie do zdania dla nieprzeciętnego człowieka – bo ten za bogaty, a tamten za dynamiczny. Jeśli druga strona kupuje nasze talenty, to może za mało je doceniamy? Nasz system motywacyjny oferuje pełna gamę złośliwości i roszczeń. Tak się władzy zdobyć nie da, a opozycja staje właśnie przed największa na to szansą od 2005 r.
      Ja już to w tym miejscu mówiłem wielokrotnie, ale jestem pewien, że nic nie zaszkodzi powtórzyć to raz jeszcze. Otóż bezczelność tych ludzi przekracza wszelkie granice. Ja oczywiście zdaje sobie sprawę, że z tej nędzy wielu z nich mogło już tak zgłupieć, że nawet nie mają świadomości zła, które czynią, niemniej to, co oni robią, wciąż jest bezczelne jak jasna cholera.  Taki Staniłko prędzej zdoła pocałować się w nos, niż wpuścić przed siebie do kolejki kogoś choćby tylko pozornie „nieprzeciętnego”. Staniłko, czy którykolwiek z jego kumpli, prędzej zaczną uczciwie zarabiać te wspomniane wcześniej „duże pieniądze”, niż pozwolą na to, by zasady, o których oni tak chętnie opowiadają publicznie, zaczęły obowiązywać tam, gdzie oni akurat się rozpanoszyli. Owszem, oni są bardzo za polityką równych szans i otwartych drzwi, pod warunkiem, że to nie chodzi o drzwi za którymi oni akurat sobie siedzą i wpieprzają te kurczaki z KFC.

     Jedyne co Staniłko w tym swoim kuriozalnym wywiadzie mówi prawdziwego, to to, że faktycznie szykuje się zmiana władzy, i dobrze by było, gdyby na tę okoliczność Prawo i Sprawiedliwość miało przygotowane zarówno kadry, jak i strategię. Cała reszta, to już tylko dobijanie się o udział w tym, co tam ewentualnie będzie do wzięcia. Mam nadzieję, że Hofman z Błaszczakiem i Kuchcińskim, jak tylko któregoś z tych mądrali zobaczą na schodach, pierwsze co zrobią, to ich po kolei stamtąd zrzucą na zbity pysk. A jak tam akurat będzie przechodził poseł Girzyński z posłanką Sobecką, to im jeszcze dokopią. Bo kiedy za układnianie nam życia wezmą się ci „młodzi i ambitni”, możemy faktycznie wyjeżdżać na Białoruś i błagać Łukaszenkę o azyl polityczny.  

taki sam

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka