Krzysztof Osiejuk Krzysztof Osiejuk
2966
BLOG

Czy oni nas mają za idiotów?

Krzysztof Osiejuk Krzysztof Osiejuk Polityka Obserwuj notkę 68

    Wspominał o tym troszeczkę mój kolega Gabriel Maciejewski, trochę też sam o tym pisałem, jednak ciągle mam wrażenie, że tego jest za mało, jak na wymiar sprawy. Chodzi mianowicie o to, jak my wszyscy wzajemne się traktujemy – jak ludzie poważni i odpowiedzialni, czy jak banda zarozumiałych głupców, która tylko kombinuje, jak tu wykorzystać fakt, że ktoś jest jeszcze głupszy, niż my sami.

     Prowadzimy te nasze blogi, i wciąż spotykamy się z zarzutem, że albo jesteśmy zarozumiali, albo niegrzeczni, albo mało tolerancyjni, czy wreszcie mało odpowiedzialni. Nie przypominam sobie jednak sytuacji, by ktokolwiek mnie czy Gabriela oskarżył o to, że tych, do których mówimy, okłamujemy, czy traktujemy niepoważnie. Było wiele pretensji, natomiast, o ile się orientuje, ani razu nikt mnie czy Gabrielowi nie powiedział, że którykolwiek z nas próbuje zdobyć popularność za jak najniższą cenę. I to, uważam, jest czymś bardzo ciekawym, bo dotykającym zjawisk bardzo uniwersalnych.
      Otóż myślę, że nawet jeśli sobie tego do końca nie uświadamiamy, cała konstrukcja współczesnego świata, a więc czegoś co jest oparte tak naprawdę w większości już tylko na rynku, zbudowana jest na zasadzie, że jeśli się chce cokolwiek sprzedać, należy przede wszystkim założyć, że ewentualny klient to ktoś głupszy od nas, i że jeśli tylko znajdziemy ten jeden idealny kluczyk do jego emocji – on już będzie tylko nasz. Bo my jesteśmy ci mądrzy, a on oczywiście zawsze zrobi to, czego od niego wymagamy. O ile się orientuję, nie zdarza się sytuacja taka, by sprzedawca wychodził z założenia, że klient jest od niego mądrzejszy, lub przynajmniej równie sprytny jak on, i że jeśli jego ambicją jest do niego trafić, powinien albo wspiąć się na wyżyny swoich zdolności, albo poszukać innego zajęcia. Tego, jakkolwiek bym mocno szukał, nie znajduję nigdzie. Czy to obserwuję rynek mediów, czy edukację, czy politykę, czy wreszcie szeroko rozumianą kulturę, wciąż widzę tylko próby oszukania drugiego człowieka w taki sposób, by to oszustwo kosztowało nas jak najmniej. No i oczywiście wciąż to dominujące przekonanie, że ponieważ ludzie to durnie, nam oczywiście pójdzie jak z płatka.
     Niedawno dyskutowaliśmy trochę sytuację na rynku mediów prawicowych, a więc to co nam się sprzedaje w postaci tygodników „Sieci”, czy „Do Rzeczy”, lub proponuje jako Telewizję Republika. Nie pisałem o tym, bo zawsze jakoś miałem cos innego do powiedzenia, ale w międzyczasie trafiłem na tekst Tomasz Sakiewicza, w którym on zachęca czytelników, by inwestowali swoje serca i pieniądze we wspomnianą Telewizję Republika. Otóż jeśli zechcemy choć na chwilę spojrzeć na to co on pisze bez emocji, zauważymy w jednym momencie, że cały ten tekst skonstruowany jest w taki sposób, jakby Sakiewicz, siadając do swojego laptopa, pomyślał: „Okay. Trzeba coś tym durniom napisać, ale tak, by im się spodobało”. No i napisał. Dostaliśmy tekst na takim poziomie, do którego nie zniżają się nawet autorzy reklam środków na obniżenie cholesterolu, czy wzrost potencji. Nawet oni, mam wrażenie, starają się w swoich rachubach uwzględnić ewentualność, że wśród odbiorców znajdzie się ktoś bardziej myślący, niż pokazują to niższe stany średnie. Sakiewicz – a ja uważam, że dokładnie tak samo traktują nas wszyscy bliżsi, czy dalsi jego towarzysze –  nie ma nawet tego. On staje przed nami i zaczyna: „Słuchajcie, barany…”, a dalej jak tam wypadnie.
      Pojawiła się opinia, i ja osobiście się z nią mocno utożsamiam, że cały ten projekt pod nazwą Telewizja Republika został powołany w jednym celu. Chodzi mianowicie o zniszczenie Telewizji Trwam. Chodzi o to, by zwrócić się do ludzi, którzy związani są z tak zwanym „Kościołem Toruńskim” i zaproponować im coś takiego, co z jednej strony dostarczy im emocji dokładnie takich samych, jak dotychczasowe, a jednocześnie pozwoli im poczuć się kimś lepszym, bo bez tego przykrego kulturowego stygmatu. Otóż nie ulega dla mnie najmniejszych wątpliwości, że z tego nic nie będzie. Ludzie może i są dość roztrzepani, czasem okropnie naiwni, bywa też, że mało, że tak powiem, sprytni, natomiast, jeśli dają się oszukiwać, to wyłącznie specjalistom z najwyższej półki, a nie jakimś niedzielnym cwaniakom z białoczerwoną chorągiewką i świętym obrazkiem. No a przede wszystkim, jakimś cudem bardzo dobrze rozpoznają ludzi, którzy ich traktują poważnie. Ci co już wybrali ojca Rydzyka, zrobili to nie tylko dlatego, że on „dobrze gada”, ale przede wszystkim dlatego, że on ich od samego początku potraktował, jak równoprawnych partnerów. Wystarczy obejrzeć pięć minut tego, co oferuje Telewizja Trwam, by zobaczyć, że tam poprzeczka zawieszona jest najwyżej. I pięć minut tego kłamstwa, które nam przyniósł Sakiewicz z kolegami, by zobaczyć, że tam poprzeczki nawet nie ma. I jestem pewien, że większość z nas to zobaczyła od pierwszej chwili.
     W Sieci zaczyna robić karierę filmik, pokazujący pewnego ucznia z Texasu, który, wyrzucony z klasy za krytykę nauczycielki historii i jej metod nauczania, jeszcze przed wyjściem wygłasza tyradę, w której tej biednej kobiecie tłumaczy, że tu nie chodzi ani o chamstwo, ani o wyzwiska, ale o przyszłość kraju. Oglądam ten filmik, i nie mogę się nadziwić, jak bardzo ten chłopak jest poważny. Jak w tym, co on mówi nie ma śladu ani kalkulacji, ani próby podlizania się komukolwiek. Tam już jest tylko czysta, najczystsza prawda. Moje dzieci – jak to one – natychmiast znalazły go na Facebooku. Okazało się, że on nigdy wcześniej tam nie bywał, ale skoro nagle stał się sławny, postanowił, że otworzy to konto. I w pewnym momencie, odpowiadając na zarzut, że się głupio i bez sensu lansuje, odpowiada, że on nawet palcem nie kiwnął, by znaleźć się tu gdzie jest. On tylko powiedział to co powiedzieć musiał. Że chodzi o przyszłość „tego kraju”. No i jeszcze coś dodał: „I wasn’t born to please the world”. Nie urodziłem się po to, by świat był ze mnie zadowolony. Piękny tekst. Myślę, że, jeśli ktoś chce się uczyć angielskiego, może zacząć od tego. Przy okazji, dowie się, co znaczy czasownik „please”. Popatrzmy na tego chłopaka, a zwłaszcza nich sobie go obejrzy Sakiewicz i jego kumple z branż. Tam sa tę zpolskie napisay. Trzeba tylko kliknąć na dole drugą ikonę od lewej.
 
      

taki sam

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka