Krzysztof Osiejuk Krzysztof Osiejuk
1790
BLOG

PiS nie ma zdolności koalicyjnej... Zonk!

Krzysztof Osiejuk Krzysztof Osiejuk Polityka Obserwuj notkę 42

      Prawo i Sprawiedliwość wygrało lokalne wybory w Elblągu, skutecznie wykurzając stamtąd miejscowe platformerskie towarzystwo, co po ciemnej stronie mocy wywołało reakcję dwojaką. Pierwsza z nich – tu można odwołać się do głosu Ludwika Dorna – sprowadzała się do lekceważenia tego, co się stało, i objaśniania zwycięstwa PiS-u słabością kampanii Platformy („z panią Gelert PiS wygrałby wystawiając przeciwko niej choćby i krowę”), druga natomiast – i tu już mamy cały medialny mainstream – do budowania atmosfery wyczekiwania na to, co się teraz stanie takiego, co Prawo i Sprawiedliwość w Elblągu skompromituje.

      Z Ludwikiem Dornem nie ma co w ogóle dyskutować, bo wszystko wskazuje na to, że on się zwyczajnie zaplątał we własne nogi, i nawet jeśli próbuje się jakoś pozbierać, to jest tak zdenerwowany sytuacją, w jakiej się biedactwo znalazł, że budzi już wyłącznie śmiech. Jak idzie o drugi argument, to, przyznaję, że jestem pełen zrozumienia i w pewnym sensie nawet podzielam te oczekiwania. Oczywiście, z naciskiem na słowo „podzielam”. Co do „oczekiwań”, zachowując jednak prawo do własnych emocji.
       W czym rzecz? Każdy, kto zna choć trochę ten blog, wie, że jest praktycznie tylko jeden polityk w Polsce, którego darzę zaufaniem, i jest to od lat Jarosław Kaczyński. Kiedyś było ich dwóch, ale od czasu, gdy System skutecznie jednego nam zabrał, mamy tylko Jarosława. Oczywiście, są politycy, których lubię. Antoni Macierewicz, Mariusz Kamiński starszy, Joachim Brudziński, Adam Lipiński, Marek Kuchciński (kolega!), może jeszcze ktoś. Cała reszta natomiast jest przez mnie tolerowana wyłącznie dzięki gwarancjom, jakich mi tu udzielił Jarosław Kaczyński. A zatem ktoś taki, jak nowy prezydent Elbląga Wilk jest mi przyjacielem jedynie z tego powodu, że ma poparcie Jarosława Kaczyńskiego. Dlaczego Kaczyński go wspiera? Nie wiem. Może dlatego, że on jest – podobnie zresztą jak ja – sojusznikiem jeszcze z czasów Porozumienia Centrum, a może jeszcze z jakiegoś innego względu. Nie interesuje mnie to choćby z tego powodu, że i tak nikt mi nic nie powie, a i ja sam nic nie wymyślę.
      W tej sytuacji, zwycięstwo owego Wilka w Elblągu interesuje mnie wyłącznie, jako zwycięstwo Prawa i Sprawiedliwości, a więc partii, która jako jedyna z mojego punktu widzenia zasługuje w Polsce na jakąkolwiek uwagę. Gdyby ktoś mnie natomiast spytał, co sądzę o samym Wilku, musiałbym odpowiedzieć, że dokładnie to samo, co sądzę o pośle Hofmanie, pośle Błaszczaku, czy o posłance… zapomniałem nazwiska. Do jakiego stopnia ja Wilkowi ufam? Dokładnie do stopnia, jaki wyznacza tu poparcie Jarosława Kaczyńskiego. Jak ja sobie wyobrażam przyszłość Prawa i Sprawiedliwości w przestrzeni ograniczonej przez miasto Elbląg i najbliższe mu administracyjnie okolice? Dokładnie tak samo, jak przyszłość Polski pod rządami Prawa i Sprawiedliwości, a więc wyłącznie w relacji do wpływów, jakie zachowa w tym wszystkim Jarosław Kaczyński, no i siły, jaką on będzie dysponował, by te wpływy zachować i egzekwować.
      Słyszę dziś tubalny rechot różnego rodzaju resztek po gnijącej Platformie Obywatelskiej, bo oto pokazało się, że prezydent Elbląga Wilk na stanowisko Przewodniczącego Rady Miasta jakiegoś komucha o nazwisku Nowak, no a to świadczy o tym, że doszło do zawiązania faktycznej koalicji między PiS-em a SLD, co oczywiście Prawo i Sprawiedliwość do reszty kompromituje. Ja nie znam tego Nowaka. Poza tym, że to komuch, nie wiem o nim nic. Natomiast, jeśli ktoś mnie spyta, co ja na to, to odpowiem, że ja na to dokładnie to samo, co bym na to powiedział, gdyby owym Przewodniczącym Rady Miasta został ktokolwiek inny, czy to z PiS-u, czy z PSL-u, z Platformy Obywatelskiej, czy… no dobra, gdyby miał to być lokalny działacz Ruchu Palikota, chyba bym się zmartwił. Poza tym jednak, z mojego punktu widzenia, koalicja, w jaką wejdzie Prawo i Sprawiedliwość, by utrzymać władzę i ją skutecznie realizować, jest mi obojętna. Dlaczego? Dlatego mianowicie, że ja do koalicji, jaką Jarosław Kaczyński zawarł z ludźmi SLD w mieście Elblągu mam dokładnie takie samo zaufanie, jak do koalicji, jaką on by zawarł z lokalnym PSL-em, lokalnymi republikanami, lokalnymi katolikami, czy nawet lokalną Platformą Obywatelską, a więc zaufanie, które tak czy inaczej jest autoryzowane wyłącznie przez głos Jarosława Kaczyńskiego.
      A więc, jeśli ktoś dziś do mnie przychodzi i mówi „Słyszałeś, że PiS w Elblągu się skumał z komunistami?”, ja na to mogę tylko odpowiedzieć, że dobrze, że nie z miejscowym oddziałem inicjatywy „Nie Wstydzę Się Jezusa”. I oczywiście wiem, co na to usłyszę. Dowiem się, że co by nie powiedzieć o nich wszystkich, to jednak, jak idzie o SLD, mamy do czynienia ze zwykłą utratą herbertowskiego smaku. Otóż nie. Prawda bowiem jest taka, że, jak dziś widzimy z przerażającą wyrazistością, myśmy ten smak utracili już bardzo dawno temu. I to wcale nie wchodząc w koalicję ze śp. Andrzejem Lepperem, ale traktując jak swoich, ludzi takich jak Joanna Kluzik-Rostowska, Marek Migalski, Paweł Poncyliusz, Artur Zawisza, czy Michał Kamiński. Myśmy unieważnili wagę smaku, w momencie, gdy uznaliśmy, że Kazimierz Marcinkiewicz będzie fantastycznym premierem firmowanego przez PiS rządu, a Radek Sikorski jego ministrem. Jak w ogóle ktokolwiek po tym wszystkim mógłby się spodziewać, że my się będziemy martwić tym, że prezydent Elbląga Wilk zrobił Przewodniczącym Rady jakiegoś Nowaka z SLD? A kogo miał tam postawić? Marka Jurka?
      Najzabawniejsze w tym wszystkim jest to, że największą satysfakcję w tym momencie odczuwają ci wszyscy porzuceni wraz ze swoimi nadziejami i kalkulacjami przez Platformę Obywatelską kibice tej smutnej drużyny. Oni są tu szczególnie na miejscu. Owa satysfakcja jest tu szczególnie usprawiedliwiona, gdy wziąć pod uwagę fakt, że taki na przykład Janusz Palikot nie był nigdy koalicjantem Platformy Obywatelskiej. On nigdy przez Platformę nie był traktowany, jako mniejsze zło. Palikot był członkiem Platformy Obywatelskiej i przez całe długie lata jej wiceprzewodniczącym. Cała Polska już wiedziała, co to za gówno, a on wciąż należał do wąskiego grona liderów partii. I dziś ci wszyscy, którzy, podobnie jak robią to teraz, trwali wiernie przy swoim przywódcy wtedy, i nie dali na Palikota powiedzieć marnego słowa, śmieją się z jakiegoś Nowaka? Co za wstyd! Co za żenada!
       Polska ma dziś jednego jedynego polityka. Jest nim Jarosław Kaczyński. Ponieważ jest on przywódcą jedynej liczącej się opozycyjnej wobec Systemu siły i jego przywództwo jest niekwestionowane, jedyne co nam pozostaje, to liczyć na to, że Pan Bóg zachowa go w zdrowiu, ludzie, którzy go otaczają go nie zdradzą, a tych, którzy mają złe intencje on będzie w stanie powstrzymać. Jeśli nie, niech nas Pan Bóg ma w swojej opiece. I o to się módlmy, zamiast zastanawiać się, jak to jest z tym Nowakiem.
      A oni? Oni są już i tak potępieni.

taki sam

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka