Krzysztof Osiejuk Krzysztof Osiejuk
2068
BLOG

Może księdza dla szanownych państwa?

Krzysztof Osiejuk Krzysztof Osiejuk Polityka Obserwuj notkę 32

           Daję słowo, że nie planowałem swojego felietonu dla „Warszawskiej Gazety” po raz kolejny zamieszczać tutaj, jednak tak się złożyło, że na www.toyah.pl akurat wisi tekst, który stanowi jego bardzo poważne uzupełnienie, a poza tym, tam akurat muszę dziś dać coś zupełnie innego. No, powiedzmy, że nie zupełnie innego. Jednak powinno to być tam. A zatem, zachęcam do czytania: 444 słowa na tematy kluczowe.

 
      Stało się, że na fali najświeższej nagonki na Kościół Katolicki, trafiłem na wypowiedź jakiegoś pastora, który opowiedział światu, jak to, będąc 9-letnim dzieckiem, wpadł na katolickiego księdza, który mu rozpiął rozporek, i go wymasturbował.
      Powiem szczerze, że wysłuchałem tej relacji z prawdziwym osłupieniem. Przede wszystkim dlatego, że kiedy sam miałem 9 lat, to nie bardzo sobie wyobrażam, co ja tam mogłem mieć takiego, by choćby najbardziej zboczonemu księdzu udało się temu skutecznie poświęcić. Owszem, słyszałem, że są na świecie plemiona, w których już nawet tak małe dzieci potrafią płodzić kolejne pokolenia, jednak człowiek, który dokonywał owego coming-outu nie wyglądał mi ani na Cygana, ani tym bardziej na Murzyna.
     Druga myśl, jaka mi przyszła do głowy, to ta, że ja – mając 9 lat, a choćby i 6, czy 12 – nie dałbym się dotknąć nikomu obcemu. Co ja mówię, obcemu? Nawet bratu. Nawet ojcu. A tu mam nagle sobie wyobrazić, że przychodzi do mnie mój ksiądz i każe mi rozpiąć rozporek? A niby, na jakiej zasadzie? Przecież to jest jakiś absurd.
     Przyznaję, że miałem w dzieciństwie kolegów, którzy robili na mnie wrażenie dzieci pozbawionych jakichkolwiek zasad. Czy oni by się zgodzili obnażyć przed naszym księdzem? Nie sądzę, choć za jakąś lepszą sumkę, może. Poza tym jednak, nie widzę takiej możliwości.
      Myślałem więc sobie o tym pastorze, jak on stoi przed tym księdzem, ten mu mówi, żeby rozpiął rozporek, bo on chce coś tam posprawdzać, no i ów pastor grzecznie spuszcza głowę. I wtedy nagle pomyślałem sobie, że owszem, jest jedna i tylko jedna możliwość, by ów ksiądz dopiął swego. On musiał dla tego dziecka być jak ojciec, brat i pan doktor w jednej osobie. W dodatku brat, ojciec i doktor, kiedy on ani na ojca, ani na brata, ani na doktora, dotychczas nie mógł liczyć. Umiem sobie wyobrazić tę sytuację tylko pod warunkiem, że to dziecko było tak okropnie samotne i pozbawione jakiejkolwiek – choćby i średnio czułej – opieki, że dla tego księdza gotowe było zrobić wszystko.
      Pomyślałem sobie o tym, i zrozumiałem, że tu musi tkwić odpowiedź na całą tę ewentualną pedofilię. Jej ofiarami muszą być niemal wyłącznie dzieci, których nikt nie chce, i które takiemu zboczonemu księdzu gotowe są dać wszystko, byle je do siebie przytulił.
      A skoro tak, to prawdziwy problem jest zupełnie gdzie indziej. Nie w zboczonych umysłach paru osób, ale w nieskończonej samotności i opuszczeniu. No i w momencie, kiedy sobie o tym pomyślałem, nadeszła wiadomość, że arcybiskup Michalik powiedział dokładnie to samo, i w jednej chwili został za to ukrzyżowany.
      Otóż ja tu węszę bardzo poważny smród. I nie mam wątpliwości, że jeśli to nie jest jakieś złudzenie, to ów smród wcale nie dochodzi ze strony księży. Choćby i tych najgorszych.

taki sam

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka