Krzysztof Osiejuk Krzysztof Osiejuk
1252
BLOG

Nowa Targowica śpiewa rosyjskie piosenki

Krzysztof Osiejuk Krzysztof Osiejuk Polityka Obserwuj notkę 14

       Jak co tydzień, przedstawiam kolejny felieton, jaki ukazał się w "Warszawskiej Gazecie". On jest częściowo powtórzeniem dość starych już refleksji, ale w sposób niezwykle świeży. Mam nadzieję, że wciąż z odpowiednim wrażeniem.

 
     Ponieważ od pewnego już czasu, nie tylko reżim Donalda Tuska i Bronisława Komorowskiego, ale nawet gorliwie dotychczas reprezentująca w Polsce rosyjskie interesy „Gazeta Wyborcza”, zupełnie niespodziewanie demonstrują wybitnie antyrosyjskie emocje, nam już chyba nie pozostaje nic innego jak, choćby na zasadzie dawania prostego świadectwa, przypomnieć parę faktów z niedalekiej przecież przeszłości.
      Otóż jak wszyscy pamiętamy, 10 kwietnia 2010 roku w lesie pod Smoleńskiem rozbił się polski samolot rządowy z 96 osobami na pokładzie, a wśród nich z prezydentem naszego państwa. Samolot, jak wszystko od początku na to wskazywało, nie rozbił się, bo była mgła, czy przez to, że piloci dostali małpiego rozumu, lub że coś się zepsuło, ale dlatego, że ktoś – niektórzy twierdzą, że Rosjanie, inni, że to lokalna mafia – postanowił zamordować polskiego prezydenta i ten zamysł skutecznie zrealizował.
      Jak wiemy, w kwietniu pamiętnego roku, w lesie pod Smoleńskiem został rozbity na najdrobniejsze fragmenty polski samolot, a jego pasażerowie – w tym Prezydent RP i jego małżonka – porozrywani na krwawe strzępy. Następnie, zwłoki ofiar zostały przez Rosjan ograbione z kart kredytowych, z rzeczy osobistych i – co może nie najmniej ważne – ze zwykłej ludzkiej godności, następnie to co z nich zostało wrzucono do trumien i odesłano do Polski. Tym samym – co dla niektórych może się wydać czymś niebywałym, ale jest faktem, któremu nie da się zaprzeczyć – owa seria zdarzeń spowodowała nowe i być może wreszcie ostateczne umocnienie przyjaźni między Donaldem Tuskiem a Władimirem Putinem.
      W międzyczasie, w reakcji na pewne wypowiedzi polskich władz, zdaniem Rosjan wystawiające na szwank honor rosyjskiego państwa i jego obywateli, zażądano, by wysoki przedstawiciel naszego rządu wygłosił – koniecznie w języku rosyjskim – oficjalne i publiczne przeprosiny. Polecenie władz rosyjskich rzecznik polskiego rządu Paweł Graś wykonał gorliwie i bez chwili zwłoki. Oczywiście, po rosyjsku.
       Mniej więcej w tym samym czasie, polska telewizja nadała bezpośrednią transmisję koncertu, po wielu długich latach ponownie zorganizowanego w Zielonej Górze, podczas którego polscy piosenkarze, przebrani za sowieckich żołnierzy z czerwonymi gwiazdami, śpiewali w języku rosyjskim rosyjskie piosenki. Zapełniony do ostatniego miejsca zielonogórski amfiteatr reagował żywo i z sympatią, a ja już wtedy wiedziałem, że oto nadeszły dla Polski nowe czasy. Kiedy bowiem Platformie Obywatelskiej udało się wreszcie zmienić złego prezydenta na dobrego, a premier Tusk z całą pewnością poczuł się odpowiednio odciążony w swej służbie dla dobra kraju, zaczęła się praca na rzecz praktycznego już bardzo zbliżenia między dwoma narodami.
      I kiedy dziś może nam się wydawać, że coś w tym nowym układzie zaczyna trzeszczeć, nie trzeba się lękać. Najważniejsze jest już za nami. Dziś nic już nie zmieni faktu, że Polska Donalda Tuska, Bronisława Komorowskiego i Adama Michnika sama się ogłosiła wykonawcą rosyjskich piosenek. Jak mówią Francuzi –  szansonistą. Zwróćmy uwagę – Francuzi. A to jest coś. Niemal jak żigolo.
 
Wszystkich zainteresowanych informuję, że każdą z pięciu moich książek, poczynając od starych felietonów, a kończąc na książce o języku angielskim, można zamawiać na stronie www.coryllus.pl. Tam też można znaleźć mnóstwo innych rzeczy, bez których, jak się prędzej czy później okazać musi, żyć nie jest już tak łatwo. Jeśli ktoś jednak woli kupować w sposób tradycyjny, może się wybrać do sklepu FOTO MAG przy stacji metra Stokłosy Warszawie, do księgarni Tarabuk przy Browarnej 6 też w Warszawie, albo do księgarni wojskowej w Łodzi przy Tuwima 33, ewentualnie do księgarni „Latarnik” w Częstochowie przy Łódzkiej 8. No i byłbym zapomniał o Katowicach: Księgarnia „Wolne Słowo” na ulicy 3 maja.
 
 
 

taki sam

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka