Krzysztof Osiejuk Krzysztof Osiejuk
2225
BLOG

Dlaczego nasi chcą Poczcie Polskiej odebrać trąbkę?

Krzysztof Osiejuk Krzysztof Osiejuk Polityka Obserwuj notkę 33

      Moje doświadczenia osobiste, jeśli idzie o takie firmy, jak Poczta Polska, Zakład Ubezpieczeń Społecznych, Urząd Skarbowy, czy Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo, o czym miałem już okazję tu pisać, są wyłącznie dobre. Dobre również były moje relacje z Telekomunikacją Polską, zanim stała się ona Telekomunikacja Francuską, oraz z firmą, której nazwy dziś już nie pamiętam, a która sprzedawała mi prąd, zanim do Polski zawitał kapitalizm i nagle okazało się, że dostarczycielem energii elektrycznej są już nie Polacy, ale jacyś Szwedzi. I nie zmieniło sytuacji ani o jotę to, że w pewnym momencie zamiast Szwedów wrócili Polacy, tyle że już tak bardzo europejscy, że właściwie równie dobrze oni wszyscy mogą zostać z dnia na dzień zamienieni na Niemców z RWE, a my się i tak nawet nie zorientujemy. No i skoro doszliśmy już aż tu, to powiem uczciwie, że jeśli po przeczytaniu tych słów został jeszcze ktoś, kto nie złapał się z przerażenia za głowę, to chciałbym go zapewnić, że kiedy taki ZUS, czy Urząd Skarbowy zostaną najpierw wystawione na sprzedaż, a następnie kupione przez prywatnego właściciela o nazwie, dajmy na to, Polska Grupa Powszechnej Kontroli Finansowej, by już chwilę później trafić w ręce jakichś Rosjan czy Norwegów, i to oni będą dbali o nasze emerytury i podatki, i liczyć na to, że ten ktoś zrozumie, o co mi chodzi.

      Zresztą nie trzeba się uciekać do sytuacji aż tak absurdalnych. Wystarczy bowiem, że już wkrótce nie będzie Poczty Polskiej z tą jej złotą trąbką, bo całością naszych spraw związanych z usługami pocztowymi zajmie się coś, co nosi nazwę Polskiej Grupy Pocztowej i od pewnego czasu prowadzi bardzo aktywną działalność na rzecz wprowadzenia tu tak zwanej „konkurencji”.
      Oto w poprzednim tygodniku „W Sieci”, nie tym gdzie red. Górny odnajduje Świętego Grala, ale w tamtym wcześniejszym, gdzie Ryszard Makowski organizuje patriotyczną rozrywkę dla spragnionej zarówno głębokich wzruszeń, jak i dobrej zabawy, tłuszczy na Stadionie Narodowym, niejaki Wikło wzywa do ostatecznego rozprawienia się z Pocztą Polską. Oczywiście człowiek ten jest zbyt sprytny, żeby tak od razu i bez wykrętów proponować likwidację jednego z ostatnich śladów polskiej państwowości, wręcz jednego z podstawowych jego symboli, a więc on tylko apeluje o uczciwą konkurencję, gdzie obok Poczty Polskiej będą funkcjonowały takie firmy jak In Post, czy Polska Grupa Pocztowa, natomiast muszę przyznać, że w całej historii moich kontaktów z prawicową publicystyką, również tą prezentowaną w tygodniku „W Sieci”, nie spotkałem się z bałwaństwem podniesionym aż do takiego kwadratu, i to też z zastrzeżeniem, że traktujemy owego Wikłę jako bałwana, a nie jeszcze jednego działającego na zlecenie redaktora.
      Pomijając już jednak tego Wikłę i jego ewentualne – nomen omen – uwikłania, warto by się było zastanowić, jak to się dzieje, że w akcję w tak oczywisty sposób ustawianą przez interesy tak ciemne, że o nich nikt z nas nawet nie może mieć choćby bladego pojęcia, angażują się prawicowe media, które, jak można by było wierzyć, powinny raczej mieć na sercu sprawy wykraczające nieco poza coś tak nieistotnego jak to, kto dziś stoi na czele Poczty Polskiej i w jaki sposób nią kieruje. Kto jak kto, ale oni powinni bardzo dobrze pamiętać, jak działa polski kapitalizm z tą całą prywatyzacją, tymi wszystkim przetargami i całą to nieszczęsną tak zwaną konkurencją, choćby przez swoje doświadczenie najpierw z kupnem za ciężkie pieniądze przez Grzegorza Hajdarowicza „Rzeczpospolitej” z przyległościami, a następnie doprowadzeniem tego wszystkiego do ruiny. Czy oni sobie nawet nie zadali pytania, jak to jest w ogóle możliwe, co wszyscy przecież mogliśmy niemal na żywo oglądać, że Hajdarowicz najpierw bierze ogromną pożyczkę z Getin Banku, którą od początku wiadomo było, że kto inny będzie spłacał, a następnie robi wszystko, by niemal w tym samym momencie nic już nie mieć z tym biznesem wspólnego, bo tu ani przez chwilę tak naprawdę nie chodziło o pieniądze, a już z całą pewnością nie o te? Jak to jest możliwe, że po tym wszystkim ktokolwiek z nich jeszcze jest w stanie na poważnie rozprawiać na temat wolnej konkurencji?
      No ale widocznie oni nie wiedzą. Najwidoczniej oni są tak zajęci sobą, że nie są w stanie ani nic widzieć, ani, nawet jeśli coś zobaczą, choćby w najprostszy sposób owe obrazy ze sobą łączyć. W tej sytuacji ja powiem, może nie Wikle, bo, jak już zauważyliśmy, jego zadania są mocno niejasne, ale choćby Karnowskim, jak to wszystko się potoczy, kiedy już Polska Grupa Pocztowa zajmie miejsce Poczty Polskiej. Otóż ich właściciel – swoją drogą, ciekawe, że nigdzie nie można znaleźć żadnej na jego temat informacji – po paru miesiącach sprzeda swoje udziały jakiemuś Niemcowi, któremu ostatnią rzeczą na jakiej będzie zależało, to to, żeby poczta w jakiejś Polsce dobrze funkcjonowała. A więc stanie się to, co się stało z Telekomunikacja Polską, czy dziesiątkami innych polskich firm, które, co by o nich nie powiedzieć, kiedyś przynajmniej funkcjonowały w jakiejś konkretnej rzeczywistości, a dziś oferują tak naprawdę tylko tak zwane „telefoniczne biura obsługi”. Stanie się też to, co już niedługo stanie się z Polskimi Kolejami Państwowymi i tą resztą resztek, które po dwudziestu już ponad latach radosnego budowania kapitalizmu z Polski zostały. A aktywny udział w zamykaniu tego interesu wezmą oczywiście najbardziej nasi z naszych.
      Żeby jakoś zamknąć tę notkę, opowiem swoją dzisiejszą przygodę. Poszedłem na pocztę, żeby wysłać swoją książkę listonoszu księdzu Don Paddingtonowi. Dwa okienka, dwie miłe panie, wszystko działa idealnie, nagle jednak wszystko zaczyna się sypać, bo nawala Internet. One się gapią bezmyślnie w ekrany tych swoich komputerów, kolejka robi się coraz dłuższa, a ja już wiem, że one korzystają z Neostrady, która, jak nam wszystkim wiadomo, jest ważnym graczem na polskim rynku dostarczycieli Internetu. Skąd to wiem? Jak to skąd? Tez korzystam z Neostrady i widzę, co się tam wyprawia. Czy ktoś się dziwi? Naprawdę nie ma czemu, w końcu mamy ten kapitalizm, prawda?
 
Przypominam, że księgarnia Coryllusa – www.coryllus.pl – sprzedaje mój Elementarz i książkę o liściu zaledwie po 15 złotych. Serdecznie polecam. To jest już koniec nakładu i nie ma planu wznowień. Poza tym, tam są moje inne książki i w ogóle cała masa innych rzeczy, nie tylko do czytania.
      

taki sam

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka