Krzysztof Osiejuk Krzysztof Osiejuk
1856
BLOG

Wróż Maciej wchodzi na rynek kultury wysokiej

Krzysztof Osiejuk Krzysztof Osiejuk Polityka Obserwuj notkę 30

        Powiem zupełnie szczerze, że nie mam najmniejszego pojęcia, kim jest Jakub Lubelski. Gdyby ktoś podszedł do mnie i rzucił hasło „Jakub Lubelski”, ja bym w najlepszym wypadku powiedział, że to może jakiś prokurator, o którym w pewnym momencie wspominano przy okazji jednej z licznych afer Platformy Obywatelskiej. Wiem natomiast, co to takiego Teologia Polityczna. Otóż Teologia Polityczna to jest coś, co nasza prawica postanowiła wypuścić, jako odpowiedź na Krytykę Polityczną, a tym samym stworzyć alternatywę dla znanej nam zbyt dobrze agresji czystego satanizmu, tyle że nie występującego w postaci muzycznych projektów Adama Darskiego, lecz oferty czysto intelektualnej, lub robiącej takie wrażenie. Czy na temat Teologii Politycznej mam do powiedzenia coś więcej? No, nie bardzo, natomiast dzięki temu, że owa nazwa jakoś w mojej świadomości zagościła, mój stosunek do nich od pewnego czasu oscyluje na poziomie tego, czym jest dla mnie radio RMF, czy portal naszamlawa.pl, a więc coś, co jeśli się do mnie zwróci z jakakolwiek propozycją biznesową, to ja jestem jak najbardziej gotowy.

       I oto wczoraj właśnie dowiedziałem się, że nieznany mi kompletnie człowiek nazwiskiem Jakub Lubelski napisał książkę i bardzo chciałby ją wydać, tyle że nie ma na to pieniędzy, a w związku z tym zwraca się do mnie z prośbą, bym mu wpłacił na konto 50 złotych, a on – kiedy ta książka się wreszcie wydrukuje i trafi do EMPiK-ów – mi załatwi, bym dostał jej darmowy egzemplarz. Jeśli natomiast wyślę Lubelskiemu 1000 złotych, a książka się ukaże, to nie dość, że ja tę książkę otrzymam za tak zwane friko, to jeszcze z moim nazwiskiem zamieszczonym tam drukiem. Do tego, bym uczynił odpowiedni przelew, poza samą Teologią Polityczną, która informuje o samym wydarzeniu, jako najpewniej patron całego przedsięwzięcia, namawiają mnie sam mistrz Antoni Libera, a obok niego niejaka prof. Maria Wyka, zapewniając, że wciąż jeszcze niewydana z powodu braku funduszy książka Lubelskiego to jest prawdziwy hit.

       Ja wiem, że dla niektórych z nas to już się robi męczące, ale muszę o tym wspomnieć. Dotychczas wydałem 6 książek. Gdy chodzi o pieniądze, pomysł polegał na tym, że drukarnia to drukuje, wydawca to wydaje, ludzie to kupują, koszta się zwracają, a dalej ja już z tego żyję. Proste? Proste. Jak mówię, dotychczas wydałem sześć książek, kolejna się ukaże we wrześniu i nigdy nie przyszło nam do głowy, by kogokolwiek prosić o organizowanie na ten projekt publicznej zbiórki. Nawet wtedy, gdy było naprawdę ciężko i żyliśmy w znacznym stopniu z prowadzenia tego bloga, nie odważyłbym się apelować o to, by czytelnicy składali się na moje kolejne projekty. Ja za każdym razem wiedziałem, że to wszystko sprowadza się do tego, bym ja to co napisałem, sprzedawał, a kiedy już z owej sprzedaży koszta wydania zostaną zwrócone, zbierać na kolejną. Ale było coś jeszcze: gdyby nie gwarancja, że my to sprzedamy, Maciejewscy by mi żadnej z nich nie wydali, nawet gdybym im pieniądze na nią przyniósł w zębach.

       Tymczasem nagle widzę ową Teologię Polityczną, a obok Antoniego Liberę z jakąś, jak się domyślam, słynną panią profesor, no i tego Lubelskiego. Kto to taki? Otóż podobno tak wybitny autor, że w pewnym momencie swojej kariery nie dość że był nominowany do Nagrody Kościelskich, to jeszcze otrzymywał stypendium Ministra Kultury, a dziś mnie prosi, bym przez to, że on jest tak wybitnym autorem, z tego co sam przez miniony miesiąc sprzedałem, dorzucił mu na jego zbiór esejów, zatytułowanych „Ssanie”. A tu już nawet sam tytuł „zasługuje na uwagę, ponieważ wiąże się on bezpośrednio z programem krytycznym autora, który zawsze nawiązuje wnikliwy dialog ze swoim pisarskim partnerem, szanując go, nie pozostaje tylko ‘sprawozdawcą’ dzieła”. A co się stanie, jeśli mu poskąpię? Ależ to oczywiste. Jego dzieło nie ujrzy światła dziennego i wszyscy na tym stracimy.

      Ponieważ mam świadomość, że część z nas nie wie, jak to wszystko działa, opowiem wszystko pokrótce. Moją ostatnią książkę „Palimy licho” zaczęliśmy sprzedawać w listopadzie zeszłego roku i już w styczniu roku bieżącego byłem w stanie pokryć koszta jej wydania. Nigdy nie prosiliśmy o to, by nam ktoś na jej wydanie dał jakieś pieniądze, tym bardziej nie organizowaliśmy w związku z moimi ambicjami publicznej składki. Nie musieliśmy. Ci co nam ją wydrukowali, wiedzieli, że swoje pieniądze dostaną i to dostaną na pewno. No i je dostali. Na początku stycznia, po niespełna dwóch miesiącach. Dlaczego? Bo „Palimy licho” to dobra książka i czytelnicy o tym wiedzą. A wiedzą nie dlatego, że im o tym powiedział Antoni Libera, czy jakaś pani z uniwersytetu, ale dlatego, że jeśli coś jest dobre, to ludzie, jak mówię, się prędzej czy później i tak o tym dowiedzą.

      I nagle się pojawia ta Teologia Polityczna i zaczyna się zachowywać, jak nie przymierzając jakiś wróż Maciej. A ja sobie myślę, że tak właśnie działa ów system, i to niezależnie od tego, czy chodzi o literaturę, film, piosenkę, czy w ogóle o tak zwaną „sztukę”. Z jednej strony mamy te wszystkie kanały dystrybucji różnego rodzaju treści, a z drugiej bandę cwaniaków bez grama talentu, którzy uznali, że jeśli się tylko odpowiednio upokorzą, to świat stanie przed nimi otworem. Świetny pomysł, jednak ja nie skorzystam. Nie chcę i nie muszę.

     

Już wczoraj informowałem czytelników tego bloga, że Bogdan Zalewski z Radia RMF zamieścił na swoim blogu wywiad, jaki przeprowadził ze mną w zeszły czwartek. Chyba wszystko jest na swoim miejscu. Gdyby ktoś to przegapił, polecam: http://www.rmf24.pl/tylko-w-rmf24/bogdan-zalewski/blogi/news-ekstremalnosc,nId,1835069

       

taki sam

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka