Krzysztof Osiejuk Krzysztof Osiejuk
1617
BLOG

Czy masoni mają poczucie humoru?

Krzysztof Osiejuk Krzysztof Osiejuk Polityka Obserwuj notkę 17

       No i znów mnie czas wyprzedził i ani się obejrzeliśmy, jak minął tydzień, a ja zapomniałem o kolejnym felietonie z „Warszawskiej Gazety”. To jest wprawdzie dalszy ciąg refleksji związanych z postacią Bogusława Wolniewicza, ponieważ jednak z lekko przesuniętą perspektywą, więc może i tym razem warto. Zapraszam.

 

     W telewizji Republika wystąpił prof. Bogusław Wolniewicz, jedna z najjaśniejszych gwiazd prawicowej sceny intelektualnej, i najpierw, w związku z sugestią Ewy Stankiewicz, że w Smoleńsku doszło do zbrodni zabójstwa, dostał świętej cholery, a następnie obrażony opuścił studio, krzycząc, że nie pozwoli na szkalowanie Rosji. Powiem szczerze, że ja nigdy nie potrafiłem zrozumieć, jakim cudem ktoś aż tak psychicznie niezrównoważony, jak prof. Wolniewicz, mógł zostać gwiazdą jakiegokolwiek typu, no ale uznałem, że skoro środowiskom prawicowym najwyraźniej brakuje argumentów, które można by przeciwstawić takim tuzom intelektu, jak choćby kolejni sędziowie Trybunału Konstytucyjnego, że już nie wspomnę o zmarłych profesorach Geremku i Bartoszewskim, niech już będzie ten Wolniewicz. Siedzi bowiem sobie taki ledwo żywy staruszek, plecie farmazony, które mógłby dokładnie tak samo, tyle że znacznie sympatyczniej, przedstawić każdy minimalnie wyszczekany działacz Unii Polityki Realnej, a spragniona autorytetów publiczność chłonie jego słowa z pełnym nabożeństwem. A więc niech mają.

      No ale telewizja Republika zaprosiła Wolniewicza, żeby coś nam opowiedział o tym, jak to nowa zachodnia cywilizacja pożera porządek chrześcijański, i kiedy wszystko szło jak z płatka, to Ewa Stankiewicz, sądząc zapewne, że skoro człowiek jest swój, to można się czuć swobodnie, nieopatrznie wspomniała coś o „zamordowaniu prezydenta” i nasz autorytet najpierw dostał szału, że co to za gadka o zamachu, skoro nie istnieją jakiekolwiek dowody, no a poza tym, komu zależy, żeby niszczyć tradycyjnie dobre polsko-rosyjskie stosunki, no i w końcu wyszedł obrażony ze studia.

      Przyznam się, że ja o Bogusławie Wolniewiczu dotychczas wiedziałem tylko tyle, że on jest „nasz” i że potrafi bardzo szczerze wygłaszać opinie, których nawet taka gwiazda, jak Stanisław Michalkiewicz, nie ma odwagi wypowiedzieć. Wiedziałem też, że jego bezpośredniość i elokwencja sprawiły, że do komentowania zdarzeń zaprosił go sam ojciec Rydzyk. Dziś, kiedy dotarła do nas wszystkich wiadomość, że ów przedstawiciel naszej polskiej wrażliwości zrobił w studio TV Republika awanturę, bo Ewa Stankiewicz zasugerowała, że w Smoleńsku doszło do zamachu, pomyślałem sobie, że warto byłoby się Wolniewiczowi przyjrzeć uważniej.

       Zrobiłem to i z tego, co jest na jego temat dostępne choćby w Wikipedii, wysnuwam jeden jedyny wniosek: Wolniewicz to bezdyskusyjny i wyjątkowo agresywny mason. Nauki, które wedle informacji tam pomieszczonych, głosi Wolniewicz, to jest moralny chaos na takim poziomie szaleństwa, że kiedy on już wreszcie umrze, któraś z Wielkich Lóż powinna jego ciało zmumifikować i wystawić w jednym z muzeów, najlepiej w Paryżu.

      Ktoś powie, że los Wolniewicza to nie nasz problem. Na to ja niestety muszę odpowiedzieć, że, owszem, to jest problem jak najbardziej nasz. I wcale, wbrew pozorom, nie chodzi o ten nieszczęsny Smoleńsk. Dopóki bowiem człowiek, który z dumą przedstawia się, jako „rzymski katolik – niewierzący” jest nam z kolei przedstawiany jako głos naszego sumienia, to ja przepraszam, ale wolę Szymona Hołownię.

      Przypominam wszystkim, że moje książki są do kupienia w księgarni pod adresem www.coryllus.pl. Szczerze polecam.      

taki sam

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka