Krzysztof Osiejuk Krzysztof Osiejuk
2001
BLOG

Kto się boi papieża Franciszka?

Krzysztof Osiejuk Krzysztof Osiejuk Polityka Obserwuj notkę 43

      Nie będę ukrywał, że zarówno w minionych już miesiącach, jak i ostatnio, podczas wizyty papieża Franciszka w naszym kraju, ale też może przede wszystkim, wysłuchawszy  konferencji prasowej, jaka miała miejsce na pokładzie samolotu lecącego z Krakowa do Rzymu, ze słowami, jakie on do nas kierował, miałem niekiedy nielichy kłopot. No bo, przepraszam bardzo, ale w jaki sposób można zestawiać czyn jakiegoś islamisty podrzynającego gardło katolickiemu księdzu, z zabójstwem, jakie podobno miało któregoś dnia miejsce we Włoszech, a którego jak najbardziej ochrzczony katolik dokonał na swojej teściowej?

      Ciekawe jest też to, że przy tej samej okazji powiedział Papież, że on nie jest w stanie ocenić sytuacji, jaka ma miejsce w Turcji, z tego prostego powodu, że tu mu akurat brakuje informacji, a więc wiedzy. Tym samym, przyznał papież Franciszek, że są rzeczy, na których on się zwyczajnie nie zna. Mimo całej swojej świętości, całej mądrości i całego przyznanego mu dostojeństwa, są rzeczy, na temat których on się wypowiadać nie potrafi. Czy zna się na islamie? Może tak, może nie, faktem jest jednak, że tu akurat głos papież Franciszek zabrał i to głos wyjątkowo donośny.

      Ja zdaję sobie oczywiscie sprawę z emocji, jakie tu i tam można zaobserować, gdy chodzi o posługę Franciszka, jednak osobiście staram się tu zachowywać co najmniej neutralność. To znaczy, czuję z jednej strony, że to co on mówi, dla wielu z nas stanowi wyzwanie być może zbyt wielkie, a z drugiej, zawsze staram się odwołać do instancji najwyższej, czyli Jezusa, i zapytać sam siebie, czy to co On mówił przed wiekami wychodziło tak bardzo na przeciw naszym oczekiwaniom? Z tego co pamiętam z lekcji religii, chyba jednak nie bardzo. A zatem może i papież Franciszek jest jak Jezus, który był przede wszystkim owym znakiem sprzeciwu wobec tego, co większość z nas uznawała za słuszne? Nie wiem. Myślę, myślę, myślę i nie wiem. Wciąż mam bowiem w głowie tego nieszczęśnika, który pewnego dnia podobno zamordował swoją teściową, a Franciszek uznał za stosowne nam o nim wspomnieć, i to w kontekście dla nas wybitnie niewygodnym.

       A zatem tu pozostaniemy chyba do końca bezradni. Ja dziś jednak chciałbym zwrócić uwagę na coś, co moim zdaniem jest z jednej strony bardzo ważne, a z drugiej mocno koresponduje z tymi wszystkimi naszymi niepokojami. Otóż niemal równolegle z papieską pielgrzymką do Polski, pewną popularność w Sieci zdobył mem przedstawiający papieża Benedykta XVI, oraz następujące słowa:

      „Musimy mieć jasność, że islam to nie jest jakieś wyznanie, które możemy wkomponować w przestrzeń swobód prulalistycznego społeczeństwa. Ktokolwiek tak to przedstawia – a dziś czasami to się zdarza – ten patrzy na islam przez pryzmat chrześcijańskiego modelu i nie widzi, jaki islam jest sam w sobie”.

       No a dalej oczywiście komentarz odnośnie tego, jak to papież Benedykt zaorał swojego następcę.

       Ponieważ zacytowane słowa robią wrażenie, szczególnie na tle tego, co do nas przez miniony tydzień mówił papież Franciszek, postanowiłem odnaleźć w Sieci ową wypowiedź. Na próżno. Z tego, co zdążyłem odszukać, tego typu słowa jeszcze tydzień temu nie istniały. Poszukałem więc jakiś informacji na temat stosunku papieża Benedykta do islamu w ogóle i owszem trafiłem na coś, co jest zapisane w historii Kościoła, jako słynne wystąpienie papieża na uniwersytecie w Ratysbonie w roku 2006, podczas którego zacytował on słowa późnośredniowiecznego bizantyjskiego cesarza Manuela II Paleologa na temat wiary i przemocy w islamie. Oto właściwy fragment:

      „Cesarz zwraca się do swego rozmówcy[…] stawiając mu po prostu podstawowe pytanie o relację między religią a przemocą w ogóle: ‘Pokaż mi – mówi – co nowego przyniósł Mahomet, a znajdziesz tam tylko rzeczy złe i nieludzkie, takie jak jego nakaz szerzenia mieczem wiary, którą głosił’. Po tych dosadnych słowach cesarz uzasadnia szczegółowo, dlaczego szerzenie wiary przemocą jest tak irracjonalne. Przemoc jest sprzeczna z naturą Boga i naturą duszy. ‘Bóg nie ma upodobania we krwi – mówi – a działanie inne niż zgodne z rozumem, jest sprzeczne z naturą Boga. Wiara jest owocem duszy, a nie ciała. Kto zatem chce doprowadzić kogoś do wiary, musi umieć dobrze przemawiać i poprawnie rozumować, a nie uciekać się do przemocy i gróźb’”.

      Pamiętajmy. Mówimy o poważnym, głęboko skonstruowanym wykładzie na uniwersytecie, natomiast fragment, który przytoczyłem, to był jedyny praktycznie moment, kiedy Benedykt zechciał poruszyć kwestię islamu. Nie przeszkodziło to jednak temu, by muzułmanie na całym świecie dostali na te słowa takiej cholery, że ostatecznie Watykan zmuszony został do wydania oświadczenia, że słowa, które tak ich poruszyły, to jedynie cytat, a nie opinia Papieża, a papież Benedykt tak naprawdę do muzułmanów nic nie ma.

      W tej zatem sytuacji, ja się zastanawiam, skąd się wziął rzekomy cytat z wypowiedzi papieża Benedykta XVI o tym, że islam to nie jest jakieś tam wyznanie, ale coś, co my wiemy, ale boimy się powiedzieć. Zastanawiam się i dochodzę do wniosku, że on się wziął z czyichś bardzo brzydkich myśli. Nie jestem sobie w stanie bowiem wyobrazić, że papież Benedykt podczas jakiegoś wykładu cytuje jakiegoś dawno zapomnianego cesarza, który wypowiedział się brzydko na temat islamu i za ten wybryk chwilę później musiał publicznie muzułmanów przepraszać, a jednocześnie ot tak sobie rzuca tekst o tym, że islam to żadna religia, tylko zwykła dzicz, a my o tej wypowiedzi nie wiemy nic poza tym, co przeczytaliśmy na Twitterze.

      A to akurat prowadzi mnie do czegoś znacznie ważniejszego, niż to, co powiedział, lub nie powiedział papież Franciszek, Benedykt XVI, czy jakikolwiek inny papież, ale do nas, a więc ludzi prawdziwie zaangażowanych i pełnych dobrych intencji, którzy dla idei gotowi są naprawdę na wiele. Rzecz w tym, że ów „cytat” z papieża Benedykta, który moim zdaniem stanowi czyty fejk, któryś z „naszych” musiał najpierw wymyślić, a następnie ładnie zapisać, tak, by on brzmiał jak najbardziej wiarygodnie, a wszystko ku Bożej Chwale, a naszemu zbawieniu. Mogę się też oczywiście mylić i okaże się, że Benedykt faktycznie wypowiedział owe słowa na temat islamu, który stoi poza wszelką ludzką cywilizacją i świat na te słowa nawet nie mruknął. Sądzę jednak, że nie, i że to w istocie rzeczy jest jeszcze jeden chamski fejk. A jeśli mam rację, to przepraszam bardzo, ale ja już wolę tego staruszka, który jak najbardziej w dobrej wierze coś tam bredzi o katoliku, który zamordował swoją teściową, niż tych wypasionych cwaniaków, którzy uznali za stosowne pokazać nam, jak wygląda prawdziwa wojna religijna.

Przypominam wszystkim, że w księgarni na stroniewww.coryllus.pl są do kupienia moje książki. Naprawdę warto.

 

taki sam

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka