Krzysztof Osiejuk Krzysztof Osiejuk
1819
BLOG

Czy nawet feministki nie są już prawdziwymi mężczyznami?

Krzysztof Osiejuk Krzysztof Osiejuk Styl życia Obserwuj temat Obserwuj notkę 9

Zastanawiałem się, o czym ma być jutrzejszy tekst, kiedy nagle rzuciłem okiem w telewizor i zobaczyłem Magdalenę Ogórek, jak rozmawia z Rafałem Ziemkiewiczem, i uświadomiłem sobie coś absolutnie fascynującego. Nie wiem, o czym oni rozmawiali, bo przez to, że moje dziecko oglądało jakiś film w Internecie, telewizor był w tym czasie odpowiednio ściszony, nie mogłem jednak nie zauważyć tego, co tam robiło wrażenie wręcz porażające. Podczas gdy Magdalena Ogórek, wybierając się do telewizyjnego studia, starannie się uczesała, założyła śliczną sukienkę, gdzie trzeba udekorowała się elegancką biżuterią, Ziemkiewicz – jak zawsze zresztą – zachował swój ulubiony image szmaciarza.

     Tu jednak, zanim pójdę dalej z wątkiem Ziemkiewicza, pozwolę sobie na małą dygresję. Otóż w kamienicy, w której mieszkam, znajduje się coś co nosi nazwę Muzeum Barbary i Stanisława Ptaków. Kim są ci państwo, już tłumaczę. Otóż, pomijając fakt, że oboje przez lata byli moimi sąsiadami z dołu, nieżyjący już dziś Stanisław Ptak był znanym lokalnie śpiewakiem operetkowym, natomiast pani Ptakowa jeszcze bardziej znanym projektantem kostiumów, której nazwisko można znaleźć w napisach do takich filmów, jak „Faraon”, „Nóż w wodzie”, czy „Ziemia Obiecana”. Jak mówię, pan Ptak dziś już nie żyje, jednak pani Ptakowa radzi sobie fantastycznie, w związku z czym to ona ma oko na ów projekt, o którym już wspomniałem, a który nosi nazwę Muzeum Barbary i Stanisława Ptak. Proszę sobie jednak wyobrazić, że ile razy tu się odbywa jakaś uroczystość, a jest ich regularnie cała masa, pierwszą zasadą, ustaloną przez panią Ptakową, jest ta, że do środka nie zostanie wpuszczony nikt, kto ma na sobie dżinsy. Właśnie tak. Dżinsy. To jest zresztą pewnie główny powód, dla którego, mimo regularnych zaproszeń, ja tam się nie wybieram. Nie bardzo sobie bowiem umiem wyobrazić, że będę zakładał garnitur tylko po to, by zejść piętro niżej.

      I oto wracam do telewizyjnego programu, gdzie zabawiają nas Ziemkiewicz i Magda Ogórek. Jak wygląda Ogórek, już opisałem. Gdy natomiast chodzi o Ziemkiewicza, on jest oczywiście zarośnięty, jak pierwszy z brzegu menel, na tyłku ma oczywiście wytarte dżinsy, a wyżej rozchełstaną koszulę. Patrzę na te dżinsy, myślę o pani Ptakowej i nagle zaczynam rozumieć to, co jakiś czas temu powiedziała moja żona, kiedy zobaczyła w telewizji Piotra Semkę. Otóż zwróciła ona moją uwagę na fakt – a ja dziś jestem pewien, że to jest prawda nie do pokonania – że gdyby do którejś z telewizyjnych stacji przyszła kobieta, opasła jak świnia, spocona, niedomyta, rozczochrana i cuchnąca ową niezwykłą mieszaniną perfum i zleżałego potu, nie zostałaby wpuszczona dalej, niż przez te piszczące bramki na parterze. Gdy w telewizji pojawiają się kobiety, one zawsze muszą prezentować ten choćby standard, który zobowiązuje każdego z nas, by przynajmniej publicznie nie cuchnąć. Jestem pewien, że nawet prof. Magdalena Środa, wyglądając, jak wygląda, nie stwarza przy tym atmosfery, jaka zwyczajowo panuje w przedsionkach prowadzonych do miejskich bankomatów. Tymczasem, jak mówię, gdy chodzi o tych mądrali, oni się absolutnie nie oszczędzają. Spójrzmy proszę na te menażerię: oto wspomniany Semka z tymi swoimi przetłuszczonymi i nie znającymi grzebienia włosami, Marcin Wolski z chorym okiem, nie mieszczący się w krześle Ryszard Kalisz, Gadowski o twarzy pijaka z sąsiedztwa, symboliczny już dziś Piotr Niemczyk, niezmiennie zapraszany do wygłaszania swoich mądrości przez stację TVN24, do opisania którego brakuje słów, no a teraz jeszcze ten Ziemkiewicz naprzeciwko tego – właśnie tak, w tym wypadku mamy do czynienia z prawdziwym zjawiskiem – anioła. 

      I to już koniec. Jeśli ktoś miał nadzieję, że ja to jakoś pociągnę w kierunku naprawdę ciekawym, był w błędzie. To już koniec. Jedyne co mi jeszcze przychodzi do głowy, to jak to się dzieje, że te wszystkie strasznie mądre feministki, których wszędzie mamy dziesiątki, tak zawsze chętne do tego, by bronić praw kobiet, w tym akurat wypadku nabrały wody w usta? Czemu jest tak, że gdy nagle któraś z nich, jeśli tylko nie spełnia podstawowych wymagań, gdy chodzi o tak zwany wdzięk i elegancję, zostaje natychmiast wyeliminowana? Co ciekawe, najczęściej przez tych, co reprezentują to samo niedomyte męskie towarzystwo.  Czy to możliwe, że podobnie, jak oni nie są mężczyznami, to one tak naprawdę nie są kobietami?

     No i proszę. Miałem napisać tekst o Ziemkiewiczu i Ogórek, a wyszła mi bardzo poważna refleksja na temat współczesnego feminizmu.

 

W księgarni na stronie www.coryllus.pl są do kupienia moje książki. Szczerze polecam.

taki sam

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości