Krzysztof Osiejuk Krzysztof Osiejuk
1737
BLOG

Co red. Szaranowicz sądzi o socjalistycznym skrzywieniu papieża Franciszka?

Krzysztof Osiejuk Krzysztof Osiejuk Religia Obserwuj temat Obserwuj notkę 16

        Czemu to zrobiłem? Tak do końca nie wiem, myślę jednak, że przyczyną tego był nasz czterodniowy pobyt w Zakopanem, a tym samym kompletne oderwanie się od telewizji. I to, jak sądzę, sprawiło, że wczoraj wieczorem wpadłem na sztandarową audycję odnowionej TVP „W tyle wizji”, a w niej Marcina Wolskiego i Magdalenę Ogórek. Ponieważ Wolski działa na mnie jak płachta na byka i przez to moja rodzina dostaje na mnie cholery, oglądałem wspomniany program wprawdzie przez chwilę, niemniej to, co zobaczyłem autentycznie mnie poruszyło, no i stąd ten tekst.

      Otóż w pewnym momencie nasza parka zajęła się wywiadem, jakiego hiszpańskiemu dziennikowi „El Pais” udzielił papież Franciszek, a w którym powiedział co następuje: „Kryzys wywołuje u ludzi strach oraz panikę. Wszyscy pamiętamy, że najbardziej skrajnym przejawem europejskiego populizmu były Niemcy w roku 1933. Sytuacja była trudna, ludzie szukali swojej tożsamości, aż w końcu pojawił się charyzmatyczny lider, który obiecał, że im ją zwróci. Dał im coś w rodzaju utraconej tożsamości. O tym, jak to się skończyło, nie muszę przypominać”.

      Ktoś pewnie zapyta, co te słowa obchodzą nas tu w Polsce. Czy my tu może przeżywamy jakiś kryzys, który woła o pojawienie się zbawiciela, a który zaprowadzi tu wreszcie podstawowy, ludzki porządek? Mamy normalny demokratyczny rząd, prowadzący normalną, cywilizowaną politykę, oczywiście atakowany przez różnego rodzaju wewnętrzne i zewnętrzne lobby, których interesy nie zostały uwzględnione w jego planach, niemniej, jak mówię, normalny demokratyczny rząd, gwarantujący pełnię demokratycznych praw swoim obywatelom. A zatem, w jaki sposób mielibyśmy wyrażoną przez Franciszka troskę brać do siebie? Przyznaję, że dla mnie jest to autentyczna zagadka.

       Owe dylematy nie oznaczają jednak, że w ogóle nie rozumiem, o co chodzi Papieżowi.  Wręcz przeciwnie. Ja doskonale wiem, do kogo on kieruje swoje słowa. One są przeznaczone dla tych wszystkich mieszkańców Francji, Austrii, Niemiec, Holandii, Wielkiej Brytanii, Włoch, czy Hiszpanii, którzy najpierw, przez te wszystkie lata, doprowadzili się do stanu, gdzie przed sobą zobaczyli już tylko ścianę, a dziś wpadli w histerię i czekają na kogoś, kto im obieca, że ich z tego nieszczęścia wyciągnie.

      Przyznaję, że ani się nie znam, ani znać nie potrzebuję, na wszystkich tych populistycznych ruchach, które z jednej strony tak bardzo opanowały umysły mieszkańców zachodniej Europy, a z drugiej do takiej histerii doprowadzili tych wszystkich, którzy tą nędzą się tak skutecznie i przez tyle lat żywili. Mam natomiast kolegę w Wielkiej Brytanii, najbardziej szczerego polskiego patriotę i narodowca, jakiego znam, a który o przywódczyni brytyjskiego ruchu Britain First, niejakiej Jaydzie Fransen, nie wypowiada się inaczej, jak przy użyciu słów „wywłoka”, lub „kurwiszon”. Przepraszam bardzo, ale skoro takie jest moje doświadczenie, gdy chodzi o populistyczne aspiracje Brytyjczyków, nie widzę najmniejszego powodu, by zastanawiać się nad tym, jak się prezentuje ów populizm we Francji, Holandii, czy w Austrii. Ja wiem, że znaczna część owych społeczeństw, zgotowawszy sobie swój los, nagle uznała, że to nie było to, na co oni liczyli, ale proszę ode mnie nie wymagać, bym ja uznał, że to jest też nagle i mój problem, no i że papież Franciszek ma i do mnie dziś w tej sprawie jakiekolwiek uwagi.

      Tymczasem oglądam Wolskiego z Ogórek, jak z powodów, których nie rozumiem, i które mam ochotę opisać wyłącznie przy pomocy słowa „głupota”, Wolski zaczyna coś pieprzyć na temat rzekomych socjalistycznych skrzywień papieża Franciszka, a Ogórek kieruje do niego pretensje, że ten lekceważy przyczyny owej rewolucji, i w tym momencie już tylko myślę sobie, że objaśnianie im tego, czego oni i tak albo nie zrozumieją, albo czym zwyczajnie nie są zainteresowani, nie ma najmniejszego sensu, a zatem zwrócę uwagę na coś znacznie ciekawszego.

      Otóż jest tak, że Marcin Wolski, w pełnym kształcie, jaki mamy nieprzyjemność oglądać codziennie na początek i zakończenie programu „W tyle wizji”, a czasem również w charakterze jego pierwszej gwiazdy, pełni jednocześnie funkcję szefa telewizyjnej „Dwójki”. Jak rozumiem, owo dyrektorowanie daje Wolskiemu odpowiednie utrzymanie, a mimo to uważa on, że wypada mu się ustawiać w kolejce do kasy jeszcze  z tytułu tych idiotycznych wierszyków, jakie odczytuje na rozpoczęcie i zamknięcie każdego wspomnianego „W tyle wizji”. Mało tego. On, mimo swojej zdecydowanie nieadekwatnej prezencji, zażyczył sobie, by od czasu do czasu pozwolono mu przez pełną godzinę jeszcze osobiście na żywo pożartować z Ryszarda Petru, no i, jak się okazuje, również z papieża Franciszka, za to, że ten rzekomo ma coś do premier Szydło, ministra Morawieckiego. No i do nas.

      Zanim wyłączyłem telewizor, zdążyłem jeszcze usłyszeć telefon od jednego z telewidzów, kiedy ten poskarżył się Wolskiemu na to, że 26 lat po Wielkiej Zmianie szefem redakcji sportowej TVP jest wciąż dyrektor Szaranowicz. Na to dyrektor Wolski odpowiedział, że on na Szaranowicza nie da powiedzieć marnego słowa, bo dla nowej władzy liczy się fachowość, a Szaranowicz jest fachowcem.

       Przepraszam bardzo, ale dopóki oni nie znikną, ja pozostaję w stosunku do nich pełen bardzo ciężkich podejrzeń.

 

Moje książki, jak zawsze, pozostają do nabycia w księgarni pod adresem www.coryllus.pl. Polecam gorąco.

 

 

taki sam

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo