Krzysztof Osiejuk Krzysztof Osiejuk
1194
BLOG

Dlaczego ksiądz Międlar nie doprowadzi do nawrócenia Jeydy Fransen?

Krzysztof Osiejuk Krzysztof Osiejuk Religia Obserwuj temat Obserwuj notkę 11

      Kiedy ksiądz Jacek Międlar ogłosił, że służąc w dalszym ciągu Kościołowi jako ksiądz, zdradziłby Jezusa, i z dnia na dzień zrzucił sutannę, pierwsze co zrobił, to zatrudnił się w tygodniku „Polska Niepodległa”, a tam dał się szerzej poznać przeprowadzając dość długi wywiad z Jeydą Fransen, wiceszefową nacjonalistycznej brytyjskiej organizacji o nazwie Britain First. Nie trzeba było długo czekać, by zobaczyć, że Fransen znaczną część swojej politycznej aktywności poświęca podtrzymywaniu kontaktów z polskimi środowiskami narodowymi, ze szczególnym uwzględnieniem przyjacielskich stosunków z Międlarem. W pewnym momencie ona do tego stopnia się zaangażowała, że nauczyła się czegoś dla przeciętnego Brytyjczyka wręcz niedostępnego, czyli niemal bezbłędnego wymawiania nazwiska Międlar.

      Ktoś się zapyta, jak to się stało, że Fransen w pierwszej kolejności zgodziła się udzielić wypowiedzi, jak by nie było, dość jednak niszowemu polskiemu pismu, a następnie zauważyła interes w tym, by się zaprzyjaźniać z byłym polskim księdzem katolickim. W jaki sposób ona skalkulowała korzyści jakie taka partia, jak Britain First, mogłaby uzyskać przez rozwijanie współpracy z Polakami, którzy niejako z automatu są na celowniku brytyjskich nacjonalistów? Przecież to jest oczywiste, że momencie gdy Fransen ze swoimi wyborcami uzyska na tyle duże wpływy na Wyspach, by trzeba się było z nimi liczyć, pierwsze co się stanie, to wyrzucenie Polaków stamtąd na zbity pysk.

     Otóż proszę sobie wyobrazić, że rozwiązanie owej zagadki otrzymałem od naszego człowieka w Wielkiej Brytanii, szczerego polskiego patrioty i działacza narodowego, który mieszkając tam już ponad 10 lat, znaczną część swojego czasu poświęca temu, by mieszkający tam Polacy pozostali Polakami i nie przestali być z tego kim są dumni, a o Jeydzie Fransen nigdy nie mówi z większą uprzejmością, niż nazywając ją „kurwiszonem”. Otóż wedle jego oceny, główna taktyka liderów Britain First polega dziś na tym, żeby wokół swojego projektu zgromadzić najbardziej patriotyczną, a jednocześnie najbardziej oddaną narodowym ideom, część polskiej emigracji, a następnie wykorzystać ją jako mięso armatnie podczas planowanych antymuzułmańskich demonstracji. Rzecz w tym, że Fransen i jej towarzysze zdają sobie sprawę z tego, że nawet dziś, przy autentycznie wielkim społecznym sprzeciwie wobec tego, co się dzieje w Europie i na Wyspach, oni akurat nie są w stanie zorganizować sobie poparcia na tyle znaczącego, by uczyniło z nich poważną siłę polityczną, no i uznali, że do tego właśnie mieszkający w Wielkiej Brytanii Polacy się znakomicie nadadzą.

     Ktoś powie, że to nic nie szkodzi. Oni mają swoje interesy, a my swoje i nawet jeśli te interesy nie są do końca tożsame, to i tak najważniejsza jest wielka idea narodowa i jeśli choćby doraźnie zewrzemy szyki, to i my na tym zyskamy. Otóż nie zyskamy. Zdaniem mojego informatora, nie zyskamy z tego choćby względu, że w jego opinii Britain First to nie jest żadna prawica. Posłuchajmy może tego, co mi nasz człowiek z Anglii powiedział komentując zaangażowanie Jacka Międlara w projekty firmowane przez brytyjskich nacjonalistów:

      „Najpierw Jabłonowski zaatakował Leszka Żebrowskiego oskarżając go o agenturalność. Potem Paweł Kukiz porównał Wyklętych do UPA. Wcześniej Kowalski w skandalistach, ale tam im nie wyszło. A teraz Międlar z Britain First.

      Nazywać Britain First ruchem narodowym? To nie jest ruch narodowy. To nie jest prawica. To jest tak naprawdę nie wiadomo co. Bez żadnego pozytywnego przekazu. Bez żadnych wartości.

      Tu już chyba nie ma żadnego narodu…Oni już wszystko oddali - Boga, Kościół, ojczyznę, państwo, historię – nie zostało im nic, na czym mogą się oprzeć, czy zbudować pozytywny przekaz.

      A ja już dodam od siebie, że to jest właśnie to, co Międlar najpierw uznał za naszą wielką szansę, postanowił się na jej rzecz tak bardzo zaangażować, a kiedy władze brytyjskie uznały, że owo zaangażowanie nie leży w szeroko pojętym interesie Imperium i potraktowało Międlara jako element wrogi, to ten się obraził, a za nim solidarnie ruszyli inni polscy patrioci. No i jeszcze coś. Gdy chodzi o Międlara, to większych szans nie widzę i tu już tylko pozostaje modlitwa, gdy jednak chodzi o nas, bardzo proszę, nie dajmy się aż tak głupio rozprowadzać.

      Na sam koniec jeszcze jeden cytat: „Bo jest kwestia tego klipu BF z okresu wyborów na prezydenta Londynu. Gdzie ona nawiązuje nawet do Sobieskiego i Wiednia. Zawsze się zastanawiałem skąd oni wiedzieli jak z nami gadać”.

       Ciekawe, prawda? Skąd oni wiedzą takie rzeczy?

 

Przypominam wszystkim, że w księgarni na stronie www.coryllus.pl można kupować moje książki. Zachęcam gorąco.

taki sam

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo