Krzysztof Osiejuk Krzysztof Osiejuk
1451
BLOG

Gdy Matka Kurka został honorowym członkiem Klubów Gazety Polskiej

Krzysztof Osiejuk Krzysztof Osiejuk Media Obserwuj temat Obserwuj notkę 9

Oto pojawiła się wręcz wstrząsająca informacja, że po wszystkich latach owej ponurej pulpy, tygodnik „Gazeta Polska” będzie się ukazywał w nowej szacie graficznej i w ten sposób, już niczym nie będzie się różnił nie tylko od takich popularnych prawicowych tygodników jak „W Sieci”, czy „Polska Niepodległa”, ale nawet od „Newsweeka” i „Wprostu”. A więc sukces? Sukces. Sukces zarówno wydawnictwa, jak i jego właściciela, Tomasza Sakiewicza, który najwyraźniej już na tyle zadbał o osobiste finanse, że może wreszcie przestać oszczędzać i coś dosypać do swojego sztandarowego projektu.

      Ponieważ „Gazety Polskiej” nie miałem w ręku przynajmniej od czasu, gdy oni najpierw wykorzystali moje teksty z bloga, a następnie odmówili jakiegokolwiek kontaktu, to czy oni nadal będą traktować swoich czytelników, jak ciemną masę, której wystarczy kawałek zadrukowanego papieru, czy może wykażą nieco szacunku, ma dla mnie znaczenie żadne, natomiast, owszem, zainteresowało mnie to, że wśród redaktorów tygodnika w nowej odsłonie, będziemy też mieli samego Piotra Wielguckiego, czyli Matkę Kurkę. Ja mam oczywiście świadomość, że ów dziwny człowiek pojawia się w polu zainteresowania różnych patriotyczno-prawicowych organizacji od dłuższego już czasu i jak najbardziej też pamiętam, jak w pewnym momencie próbowali go do siebie przygarnąć sami bracia Karnowscy, jednak za każdym razem pojawiała się odpowiednia refleksja i Wielgucki kończył tam gdzie był od początku, czyli gdzieś w połowie drogi między swoim blogiem, a Twitterem. No i wreszcie się stało. Matka Kurka stał się oficjalnie i ostatecznie publiczną twarzą Klubów Gazety Polskiej, a ja, znając jego determinację i ów szczególny talent, nie zdziwię się, jeśli już wkrótce zobaczymy go, jak obok Jarosława Kaczyńskiego i Tomasza Sakiewicza prowadzi kolejną miesięcznicę na Krakowskim Przedmieściu, no a dalej to już tylko polityczna kariera posła Prawa i Sprawiedliwości.

      Póki jeszcze sprawa jest w miarę gorąca, chciałbym przypomnieć swój stary bardzo tekst, jeszcze sprzed Smoleńska, kiedy to Matka Kurka był jeszcze Matką Kurką, jego fanami byli ludzie, którzy go naprawdę bardzo szanowali za owo szyderstwo z Ojca Rydzyka, a on sam nawet nie przypuszczał, jak ci, z których on szydzi, potrafią być naiwni i głupi. Proszę uprzejmie, jeszcze raz tamten tekst, w wersji nieco skróconej i przede wszystkiej zredagowany tak, by jego myśl była bardziej uniwersalna.


     

      Nie wiem, kto to jest Matka Kurka poza tym, że to uznany bloger, nagrodzony nawet w pewnym momencie przez tygodnik „Polityka” tytułem blogera roku, i znany z tego, że nie lubi PiS-u, natomiast bardzo lubi Platformę Obywatelską. Wiem jeszcze coś o Matce Kurce, co w moim odczuciu może być czymś najważniejszym. To mianowicie, że on nie tylko jest aktywny w tej całej naszej blogosferze, po to by dzielić się swoimi refleksjami, walczyć o jakąś tam swoją prawdę i ewentualnie zdobywać uznanie, ale też po to, by się zabawić. Ot tak sobie, bez powodu, bez sławy, nawet bez nagrody. A żeby się zabawić, gotów jest nawet trochę pokłamać.

      Poza tym jednak, o Matce Kurce, jak mówię, nie wiem nic. W życiu nie przeczytałem jego jednego tekstu. Nawet nie miałem okazji z nikim o tym, co on pisze i jak, porozmawiać. Dziś dopiero, chcąc wiedzieć, czy ta Matka Kurka, to w ogóle kobieta, czy mężczyzna, zajrzałem do Googla i oto proszę:


  image

     

      A więc już wiem, że to mężczyzna. Jeden z tych dwóch. Który? Nie mam pojęcia, ale mam szczególne przeczucie, że bez względu na to, czy to ten, czy może ten drugi, moje pragnienie wiedzy zostało zaspokojone. W większym nawet stopniu, niż mogłem oczekiwać.

      No i w tym miejscu muszę wprowadzić do powyższego wywodu małą poprawkę. O ile się orientuję, osoba podpisująca się Matka Kurka, występuje w wielu miejscach pod wieloma imionami. Wynika to z tego, że jedyne towarzystwo, gdzie go tolerują to jego oryginalny blog. Wszędzie poza tym, jeśli chce się pokazać, a bywać bardzo lubi, musi się ukrywać, bo normalnie jest traktowany jak wirus. Przychodzi więc w przebraniu, zaznacza swój teren i, rozpoznany, ucieka z chichotem. I dokładnie to samo zrobił ów Matka Kurka niedawno, kiedy najpierw w Salonie24 założył blog, którego rzekomym autorem była jakaś sympatyczna i naiwna studentka, zwolenniczka PiS-u, która w PiS wierzy, która PiS popiera, która PiS wręcz kocha, ale która też bardzo się martwi tym, że PiS tak bardzo dzieli naród i często tak bardzo potrafi nienawidzić. Przez kilka dni więc się pobawił, a kiedy został odkryty, obrócił się na palcach i uciekł ksztusząc się ze śmiechu.

      I to jest moim zdaniem dla tego rodzaju ludzi typowe. I wtedy gdy kłamią i wtedy gdy z tą, charakterystyczną satysfakcją osób uważających się za szalenie inteligentnych, ogłaszają, że, owszem, kłamali, ale jest im z tym dobrze, bo przecież fajnie jest okłamywać ludzi głupszych i gorszych.

       Kłamstwo. Kto zna ten blog, wie, że cokolwiek tu zostało powiedziane, jakiekolwiek emocje zostały wylane, bez względu na to, jak wiele gniewu znalazło tu swoje ujście, całe to pisanie było i jest wymierzone w jedno, w rozumieniu autora tego blogu, kluczowe i jakże okropne zjawisko, mianowicie w kłamstwo. Mam wrażenie, że, pomijając tych kilka spokojniejszych i mniej zaangażowanych tekstów, chodziło zawsze o kłamstwo. Tylko o nie. A stojący za tym tematem pogląd był też jeden: cały projekt, który najpierw przegrał prezydenckie i parlamentarne wybory, następnie, drogą potężnej i bezprecedensowej nagonki, przejął władzę, a dziś już tylko funkcjonuje siłą stworzonej przez siebie nienawiści, jest oparty na kłamstwie i jest tego kłamstwa pierwszym i panem i sługą. Pogląd ten był często opisywany jako złośliwy, niesprawiedliwy i nieuprawniony. Dziś widzimy to kłamstwo nie dość, że w pełnym kształcie i krasie, to jeszcze nadęte szczerą satysfakcją.

      I małe dzieci i ludzie starsi i nawet już całkiem starzy, mają niezmiennie w zwyczaju pytać: „Czemu?”. Odpowiedzi na to pytanie, zależnie od okoliczności, jest mnóstwo, ale kiedy się robi już naprawdę zagadkowo, niektórzy mówią, że chodzi o pieniądze. Myślę, że jest dobry moment, żeby lekko zmodyfikować tę teorię. Nie musi chodzić o pieniądze. Może chodzić o przyjemność. Skąd występek? Bo chodziło o ten dreszcz. Skąd grzech? Bo się czuło ten rozkoszny skurcz, Skąd zło? Z pragnienia czystej przyjemności. Pamiętam, jak kiedyś, dawno bardzo, siedziałem z moim ojcem i oglądaliśmy Dziennik Telewizyjny. Mój tato, człowiek prosty i niewykształcony, spytał mnie: „Powiedz mi, Krzysiek, czy on wie, że on kłamie?” Bardzo trudne pytanie. Przez wiele lat nie umiałem sobie na nie odpowiedzieć. I dziś nie mam całkowitej pewności. Ale kiedy obserwuję to zdjęcie i tych dwóch, z których jeden to bohater dzisiejszych refleksji, mam wrażenie, że już jednak wiem. Tamten funkcjonariusz komunistycznego aparatu wiedział, że kłamie. Wiedział bardzo dobrze. I stąd pochodziła ta rozkosz. To nie od światła. To przez nią mrużył tak swoje oczy.


Przypominam, że w księgarni na stronie www.coryllus.pl można kupować moje książki. Zachęcam szczerze.


taki sam

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura